Historia. Słynne katastrofy i wypadki komunikacyjne w dawnej Łodzi

Anna Gronczewska

W przedwojennej Łodzi po ulicach nie jeździło zbyt wiele samochodów. Mimo tego wtedy również dochodziło do różnych wypadków komunikacyjnych. O tych najtragiczniejszych szeroko rozpisywała się prasa. W Łodzi odnotowano katastrofy kolejowe i lotnicze

Katastrofą można nazwać zdarzenie z sierpnia 1929 roku. Przez kilka dni mówiła o nim cała Łódź. O godzinie 6.40 na Karolewie, w pobliżu Dworca Łódź Kaliska doszło do zderzenia dwóch pociągów. Jednym z nich podróżowali żołnierze łódzkiego 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Jak pisała ówczesna prasa, po godzinie 6. rano od strony Koluszek jechał w kierunku Łodzi pociąg towarowy. Podróżowali nim wojskowi z 28. Pułku Strzelców Kaniowskich. Było ich 40. Wracali do swego pułku z ćwiczeń, które odbywały się w Baryczy. Z przeciwnej strony podążał również pociąg towarowy. Z powodu źle nastawionej zwrotnicy oba składy znalazły się na tym samym torze. Jeden z nich już miał zjechać na inny tor, ale wtedy doszło do zderzenia.

- Pociąg jadący z Łodzi uderzył w węglarkę drugiego składu - tak opisywano tę katastrofę kolejową. - W jednej chwili z kilkunastu wagonów zostały jedynie szczątki. Lokomotywa jednego z pociągów i wagon stanęły w płomieniach. Niektórym z żołnierzy udało się wyskoczyć. Większość jednak została w środku.

Nie zdążyli wyskoczyć

Pociągiem jadącym do Łodzi podróżowali nie tylko wojskowi, ale również dziewięciu kolejarzy, którzy mieli objąć służbę. Wśród nich 33-letni Antoni Cebula. On pierwszy zauważył nadjeżdżający z boku pociąg, który za chwilę miał uderzyć w ich skład. Na początku się przeraził, ale nie stracił zimnej krwi. Otworzył drzwi wagonu.

- Władek, w nogi! - krzyknął do podróżującego z nim kolegi. Ale ani Władek, ani inni kolejarze nie zdążyli wyskoczyć. Udało się to tylko Antoniemu Cebuli.