Helena Ciecierkiewiczówna została nazwana łódzką Gorgonową

Czytaj dalej
Anna Gronczewska

Helena Ciecierkiewiczówna została nazwana łódzką Gorgonową

Anna Gronczewska

Łódź miała swoją Gorgonową. Okrzyknięto nią Helenę Ciecierkiewiczówną. Kobieta chciała zabić swojegokochanka, majstra w fabryce Scheiblera i Grohmana,a także jego dzieci.

Ta zbrodnia wywołała w Łodzi wielką sensację.

„Ciecierkiewiczówna i Gębalski - te dwa nazwiska oznaczają dla Łodzi taką samą tragedię jaką dla Lwowa, a z nim dla całej Polski zawarta była w dwóch nazwiskach - Gorgonowej i Zaręby!” - pisała łódzka prasa nawiązując do zbrodni dokonanej przez Ritę Gorgonową, guwernantkę, która w poszlakowym procesie została skazana za zabójstwo Lusi, 17-letniej córki lwowskiego architekta Henryka Zaręby. Prowadziła dom i była jego kochanką. Zaręba miał 41 lat, gdy poznał Ritę. Mieszkał pod Lwowem. Henryk Zaręba był formalnie żonaty, ale od lat był w separacji. Kobieta chorowała psychicznie i przebywała w zamkniętym zakładzie. Ritę Gorgonową i Zarębę połączył romans. W 1928 roku urodziła się im córka Romana. Z czasem stosunki między nimi zaczęły się pogarszać. Architekt zakomunikował Ricie, że w styczniu 1932 roku wyprowadza się do Lwowa. Ta nie mogła się z tym pogodzić i postanowiła zemścić się na Lusi. Do zbrodni doszło w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku. Gorgonowa, która nigdy nie przyznała się do winy, została najpierw skazana na karę śmierci. Ale wyrok uchylono. Podczas nowego procesu sąd uznał, że działała pod wpływem silnego wzburzenia i skazał ją na 8 lat więzienia...

O sprawie Rity Gorgonówny mówiła cała Polska. Tym bardziej, że jej proces ciągnął się dwa lata. Ostateczny wyrok zapadł w kwietniu 1933 roku, a po roku o swojej Gorgonównie zaczęła mówić Łódź.

I tu i tam kobieta, która zastąpiła nieletnim dzieciom matkę, a wdowcowi żonę została po wielu latach wiernej służby w bezwzględny sposób odtrącona - szukali analogii dziennikarze.

Dramat rozegrał się w 1934 roku w kamienicy przy ulicy Abramowskiego 41 w Łodzi. Ale by opowiedzieć tę historię trzeba się cofnąć o kilka lat. Franciszek Gębalski, 50-letni przystojny mężczyzna, był zamożnym łodzianinem. Wszyscy podkreślali, że nie wygląda na swoje lata. Ubierał się elegancko i podobał się kobietom. Pracował od lat jako majster w fabryce Grohmanna i Scheiblera. Zarabiał dobrze. Miał ładne mieszkanie, żonę i dwoje dzieci. Zawsze ubierał się elegancko.

Niestety nie dopisywało mu rodzinne szczęście. Jego żona ciężko chorowała. Jeszcze za jej życia zatrudnił pomoc domową. Była nią 28-letnia Helena Ciecierkiewiczówna. Dziewczyna opiekowała się żoną oraz dziećmi - Stasią i Longinem. Gotowała obiady, sprzątała. Była urodziwą kobietą i na jej widok majstrowi Franciszkowi mocniej biło serce. Ze względu na żonę i dzieci nie mógł ujawniać swoich uczuć. Sytuacja zmieniła się, gdy żona Franciszka Gębalskiego umarła. Po śmierci małżonki nie ukrywał już swych uczuć do Heleny. Z czasem zaczęli żyć jako małżeństwo.

Jak wyglądało wspólne życie pary kochanków? Dlaczego doszło do zbrodni? Jak skończyła się historia Heleny?

Pozostało jeszcze 57% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Gronczewska

Jestem łodzianką więc Kocham Łódź. Piszę o historii mojego miasta, historii regionu, sprawach społecznych, związanych z religią i Kościołem. Lubię wyjeżdżać w teren i rozmawiać z ludźmi. Interesuje się szeroko pojmowanym show biznesem, wywiady z gwiazdami, teksty o nich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.