E-wyścig po medale

Czytaj dalej
Fot. Paweł Kędzia
Paweł Kędzia

E-wyścig po medale

Paweł Kędzia

Trenują kilka godzin dziennie. Z padem lub myszką w ręku. Gry są jak dyscypliny w tradycyjnym sporcie. Najlepsi dobrze na tym zarabiają, rekordzista z Polski wygrał już nawet 1,6 mln złotych.

Krzysztof Piersa zakłada drużynę „Fox Pack” (w League of Legends, popularnie LoL), w strategicznej grze internetowej. Przed swoim zespołem stawia ambitny cel i w przyszłym roku zapowiada walkę o tytuły z czołowymi ekipami w kraju. Powiedzieć, że Krzysztof ma bogate doświadczenie, to mało. W przeszłości wpadł w sidła gry, zaliczył nawet kilkudziesięciogodzinny maraton bez przerwy, ale obecnie jako autor książki „Komputerowy ćpun” ostrzega innych przed nałogiem.

- Chcę pokazać młodym graczom, jak wygląda e-sport i gra w drużynie e-sportowej, na czym polega profesjonalne podejście do gry na komputerze - mówi. - Przy okazji chciałbym w ten sposób oddemonizować e-sport i pokazać młodym ludziom i ich rodzicom zdrowy sport, który może być rozgrywany przed komputerami.

Oficjalnie - sport

Dyskusję na temat tego, czy siedzenie przed konsolą lub komputerem i „łojenie” w gry może być sportem właśnie ucięło Ministerstwo Sportu i Turystyki. W nowelizacji ustawy o sporcie znalazł się zapis o współzawodnictwie opartym na aktywności intelektualnej, którego celem jest osiągnięcie wyniku sportowego.

To oczywisty ukłon w stronę prężnie rozwijającego się w Polsce e-sportu, czego najlepszym dowodem jest fakt, że w ubiegłym roku Legia Warszawa podpisała kontrakt z Michałem „Sroką” Srokoszem. Kibice nie zobaczą go jednak na murawie. Chłopak reprezentuje klub w rozgrywkach podczas turniejów w popularnej serii symulacji piłki nożnej „FIFA”. Podobne kontrakty na Zachodzie są na początku dziennym.

Transmisje z najważniejszych wydarzeń e-sportowych od jakieś czasu prowadzi stacja Polsat Sport. Na stronie internetowej telewizja informuje np. o zmianach na pozycjach w e-sportowych drużynach, podaje, kto przedłużył kontrakt w poszczególnych federacjach.

Podczas zawodów goście w studiu komentują dla telewidzów mistrzowskie pojedynki w League of Legends. Wydarzenia na monitorze dla laika mogą wyglądać na zwykłą „naparzankę”, ale eksperci w studiu tłumaczą strategię zespołów, posługując się przy okazji niezrozumiałym kodem dla niegrającej osoby. Sama gra też jest skomplikowana. Pięcioosobowe drużyny mają do wyboru po jednej z kilkudziesięciu zróżnicowanych postaci, które determinują rozgrywkę.

- Są postacie, które charakteryzują się dużą wytrzymałością, inne zadają duże obrażenia, korzystają z ataków zatrzymujących - mówi Krzysztof Piersa. - Zadaniem jest pokonanie przeciwnika i zdobycie ich bazy.

Bajońskie kontrakty

Najlepsi zawodnicy Counter Strike na świecie pochodzą z Polski, grają w barwach zachodnich federacji i osiągają bajeczne zarobki. Najlepiej zarabiającym w historii turniejów Counter Strike jest Filip „Neo” Kubski, który z samych nagród w rozgrywkach rzekomo zgarnął 1,6 mln złotych, a do tego dochodzą benefity w postaci regularnej pensji z federacji i kontrakty reklamowe.

W Polsce rynek e-sportowy ogranicza się do kilku tytułów. Poszczególne gry są jak dyscypliny w tradycyjnym sporcie. Seria FIFA to piłka nożna, strategia League of Legends - powiedzmy curling, gdzie liczy się strategia i neutralizowanie rywali, a Counter Strike - strzelectwo. Jest jeszcze Heartsone i raczkujący Overwatch.

Skąd się bierze popularność e-sportu? Wszystkie gry obecnie oferują tryb gry wieloosobowej w internecie, a niektóre powstają tylko z myślą o sieciowej rozgrywce. Siadając przy padzie lub klawiaturze, można zmierzyć się z ludźmi z całego świata, szlifować swoją strategię i technikę, a przy okazji podpatrywać triki rywali.

E-sport jest zdecydowanie bardziej liberalny niż tradycyjny sport. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś prosto z ulicy staje na bieżni obok Ewy Swobody i przybiega na drugim miejscu. Granica między profesjonalistami i amatorami w elektronicznym sporcie jest płynna, co podczas mistrzostw Polski FIFA w formule Ultimate Team (gracze zbierają wirtualne karty z zawodnikami i układają z nich wymarzony skład) udowodnił Rafał „Wirtuoz” Janowski.

Skromny chłopak doszedł do finałowej czwórki, a przed kamerami TVP Sport nie ukrywał, że nie przygotowywał się do turnieju, a popisowy zwód podpatrzył na YouTube.

Popularność i wielkie pieniądze potrafią przyciągnąć nawet zawodowych sportowców. Wendell Lira, były piłkarz brazyliskiej Goianesii i zdobywca nagrody Puskasa za 2015 rok (nagroda federacji FIFA w głosowaniu internautów na najładniejszą bramkę), gdy w pokonanym polu zostawił m.in. Lionela Messiego, Carlosa Teveza, od ubiegłego roku korki zamienił na pad i klawiaturę.

Za blaskiem fleszy i kamer kryje się ciemne oblicze branży.

- E-sport podąża w złą stronę. Dlatego chcę pokazać i promować dobre praktyki - mówi Krzysztof Piersa. - Normą jest, że przed zawodami gracze są skoszarowani w game house’ach (domach gier), gdzie urządzają maratony i przygotowują się do turnieju. A przecież piłkarze też nie trenują całymi dniami. Trzeba zachować umiar. Dlatego w mojej drużynie treningi są ograniczone do dwóch w tygodniu.

Kiedy w sidła nałogu wpadają 14-15-latkowie, po latach są wypaleni.

- W przeciwieństwie do profesjonalnych klubów w e-sporcie brakuje odpowiednio przygotowanych trenerów, psychologów, dietetyków. Dlatego gracze często są albo przeraźliwie chudzi, albo otyli - mówi Krzysztof Piersa. - Spotykają się z bardzo dużą presją, hejtem w internecie. W wieku 25 lat odchodzą i zastępują ich młodsi, a przecież w tradycyjnych dyscyplinach, na przykład w boksie, zawodnicy w wieku 30, 40 lat osiągają dobre wyniki.

Rozmowa z Michałek "Sroką" Srokoszem, e-zawodnikiem Legii Warszawa

Jak zaczęła się Twoja przygoda z e-sportem?

Zaczynałem od Counter Strike'a. Później pojechałem na turniej z bratem, w którym startowało kilka znanych osób ze sceny FIFA, gdzie zająłem 3 miejsce. Wtedy kupiłem Fifę i zacząłem grać. Przez pierwsze dwa sezony grałem głównie przez internet, ale bez większy sukcesów. Pierwszy znaczący sukces pojawił się podczas turnieju w FIFA 14, odbywającego się podczas Intel Extreme Masters w Katowicach. Zdobyłem wtedy nieoficjalne wicemistrzostwo Europy PC, natomiast rok później Mistrzostwo Polski FIFA 15.

E-wyścig po medale

Ile czasu poświęcasz na grę?

Gram sporo przed turniejami. Wtedy potrafię przesiedzieć nawet dziesięć godzin, żeby się doskonalić i być w rytmie meczowym. Ale kiedy potrzebuję oddechu nie mam problemu, żeby nie włączać gry nawet przez tydzień.

Jak oceniasz zmiany w grze, gdy FIFA 17 przeszła na silnik Frostbite znany m.in. z Battlefielda. Wymusiło to zmianę stylu?

Poprzedni silnik wydawał się lepszy. Dużo graczy narzeka na losowość gry, gdy o wygranym meczu decyduje szczęście, a nie umiejętności. Czasami w meczach jest masakra. Liczę, ze w "osiemnastce" twórcy gry to poprawią.

Jesteś pierwszym zawodnikiem w Polsce na profesjonalnym kontrakcie w klubie Legia Warszawa. Czy sekcję e-sportu tworzysz jednoosobowo?

Około miesiąca później, po moim podpisaniu kontraktu z Legią dołączył do nas także Łukasz "Lukster" Kamiński. Mamy na koncie sporo wspólnych wyjazdów. Mam nadzieję, że zostanie w klubie jak najdłużej. Natomiast klub wspiera nas na każdej możliwej płaszczyźnie.

A jak oceniasz rynek e-sportowy w Polsce?

Myślę, że jest z tym coraz lepiej. Co prawda pieniądze w FIFIE nie są jeszcze aż tak duże, aczkolwiek jeśli chodzi o polski e-sport praktycznie co roku, na przełomie lutego i marca odbywa się wielki turniej w katowickim spodku, gdzie pule nagród w innych grach mogą już robić wrażenie. Wszystko jest na dobrej drodze i wydaje mi się, że nie odstajemy od innych krajów.

A na czym grasz? Komputer czy konsola?

Większość mojej przygody z FIFĄ to było granie na komputerze. Aktualnie gram tylko na konsolach czyli na Xboksie One i PS4.

Paweł Kędzia

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.