Emilia Mazik: Muszę być otwarta na nowe doświadczenia

Czytaj dalej
Fot. Dawid Majewski
Mateusz Frąckowiak

Emilia Mazik: Muszę być otwarta na nowe doświadczenia

Mateusz Frąckowiak

Z Emilią Mazik, laureatką Medalu Młodej Sztuki w kategorii „Animatorka kultury”, rozmawiał Mateusz Frąckowiak.

Jest Pani absolwentką filozofii i zarządzania kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jednak swoje życie zawodowe związała Pani z Poznaniem. Dlaczego?

Emilia Mazik: Do Poznania przyjechałam na wymianę studencką MOST na kierunku filozofia. Wybór stolicy Wielkopolski nie był jednak przypadkowy – spotykałam się wówczas z chłopakiem z Poznania. Tamten związek nie przetrwał próby czasu, ale po roku w Poznaniu czułam się już jak w domu i nie chciałam wracać na południe Polski. Chciałabym podkreślić, że uważam Poznań za bardzo przyjazny i otwarty na nowo przybyłe osoby. Szybko znalazłam tutaj pracę i przyjaciół.

Na czym polega Pani praca w Fundacji Ad Arte, która działa już od 2003 roku i specjalizuje się w kinie krótkometrażowym?

Początkowo zajmowałam się dystrybucją filmów krótkometrażowych dla kin oraz instytucji kultury na całym świecie. Później zaczęłam koordynować przeróżne projekty związane z filmem: pokazy kinowe, wydarzenia plenerowe, działania edukacyjne. Na stałe dołączyłam także do zespołu tworzącego Short Waves Festival – najważniejszego i największego projektu Fundacji. Początkowo jako koordynatorka programu, a wraz ze zdobytym doświadczeniem dochodziły mi nowe obowiązki, takie jak np. przygotowywanie wniosków o dofinansowywanie projektów. Od dwóch lat zarządzam także wspaniałym zespołem festiwalu jako dyrektorka. To ogromny przywilej i praca w naprawdę ciekawym otoczeniu. Przed pandemią sporo podróżowałam na inne festiwale filmowe jako gość lub jurorka, odwiedziłam kraje takie jak np. Wielka Brytania, Liban, Włochy, Belgia, Szwecja czy Cypr.

Fundacja Ad Arte od 2009 roku organizuje Short Waves Festival, który w moim odczuciu, obok Animatora, jest najważniejszym festiwalem filmowym odbywającym się w stolicy Wielkopolski. Z jakimi nowymi wyzwaniami przyszło się Pani zmierzyć jako dyrektorce?

Dziękuję za miłe słowa. Faktycznie, festiwal szybko się rozwija i co roku staramy się zaskakiwać naszych widzów. Jeśli chodzi o pracę dyrektorki, to muszę przyznać, że bardzo ją lubię, bo jestem wielbicielką pracy zespołowej. Moja rola polega głównie na koordynacji pracy trzech największych działów: programu, produkcji i promocji, a także dbaniu, by festiwal się rozwijał. Muszę być otwarta na nowe doświadczenia, śledzić co dzieje się w branży filmowej. Chyba największym wyzwaniem jest dla mnie absolutna wielozadaniowość i fakt, że cały czas muszę uczyć się nowych rzeczy.

Przypomnijmy, że podczas Short Waves Festival widzowie mogą oglądać najważniejsze filmy krótkometrażowe z całego świata. Co roku program jest niezwykle bogaty. W jaki sposób pozyskujecie Państwo prawa do poszczególnych obrazów i jak wygląda ich selekcja?

Na festiwalu prezentujemy średnio 200-250 filmów. Mniej więcej jedna trzecia z nich to program konkursowy podzielony na pięć kategorii. Filmy konkursowe pochodzą głównie z otwartego naboru, więc twórcy sami zgłaszają swoje dzieła, a następnie podlegają one ocenie zespołu selekcyjnego, który w tym momencie liczy dziesięć osób. Co roku zgłaszanych jest około 2000 filmów z ponad 70 krajów! Z kolei program pozakonkursowy, pokazy specjalne, czy program fokusowy to efekt pracy programerów i kuratorów, którzy samodzielnie wyszukują filmy dotyczące konkretnych tematów lub idei. Osoby tworzące nasz zespół programowy oglądają rocznie setki tytułów.

Już od kilku lat mam okazję regularnie uczestniczyć w festiwalach Nowe Horyzonty oraz American Film Festival odbywających się we Wrocławiu. Atmosfera jaka tam panuje jest niesamowita. Czy podobnie wygląda to podczas Państwa wydarzenia?

Emilia Mazik uważa, że prawie każdy film może znaleźć swoją publiczność i rolą animatorów kultury filmowej jest nadawanie odpowiedniego kontekstu prezentacjom
Dawid Majewski Często myślę, że prawdziwa „magia kina” zaczyna się w momencie, kiedy zapalają się światła po seansie i zaczynamy rozmawiać o tym, co zobaczyliśmy na ekranie - mówi Emilia Mazik.

Myślę, że każdy festiwal ma zupełnie wyjątkowy klimat. Jeśli chodzi o Short Waves, to nasze "święto krótkiego kina". Cieszy mnie, że mamy w miarę stałą publiczność (8-10 tys. widzów w ciągu 6 dni), która co roku powraca. Wyróżnikiem Short Waves Festival na pewno jest fakt, iż filmy prezentujemy nie tylko w kinie, ale także w bardziej nietypowych lokalizacjach: w ogródkach, galeriach sztuki, prywatnych mieszkaniach. Jesteśmy wydarzeniem stawiającym na otwartość i tolerancję. Zależy nam na tym, żeby każda osoba czuła się tutaj dobrze, niezależnie od wieku, płci czy poglądów na świat. Co roku odwiedza nas także ok. pięćdziesięciu gości z zagranicy – miło usłyszeć z ust obcokrajowców, że są pozytywnie zaskoczeni Poznaniem i bardzo im się tutaj podoba.

Organizatorzy wielu festiwali filmowych coraz częściej wspominają o hybrydowych odsłonach swoich wydarzeń. Jak w 2021 roku będzie wyglądał Short Waves Festival?

Tak, hybrydowość wydarzeń staje się standardem. My także planujemy po raz drugi edycję hybrydową. Co istotne, z działaniami online startujemy już od 1 kwietnia w ramach nowopowstałej platformy streamingowej dedykowanej krótkiemu metrażowi – This Is Short. Kumulacja działań online i offline nastąpi w dniach 14-20 czerwca 2021. Po raz kolejny w Poznaniu odbędzie się około osiemdziesięciu wydarzeń, a widzów z całej Polski zapraszamy równolegle do oglądania filmów na naszej specjalnie przygotowanej platformie streamingowej.

Ostatnie luzowanie obostrzeń pokazało, że ludzie tęsknią za przeżywaniem filmowych emocji na dużym ekranie. Na większość seansów w kinie Muza czy Rialto nie można było zdobyć biletów. Czy w przypadku festiwali filmowych spodziewa się Pani podobnej frekwencji?

W sierpniu ubiegłego roku, w swoistym „oknie pandemicznym”, udało nam się zorganizować festiwal stacjonarnie i ku naszemu zdumieniu nie było problemu z zapełnieniem pokazów filmowych w kinach i w warunkach plenerowych. Widzowie ogromnie tęsknią za kinem i wspólnym przeżywaniem emocji, jakich dostarczają filmy. W tym roku mamy nadzieję sprostać tym oczekiwaniom – o ile tylko sytuacja związana z pandemią na to pozwoli.

Jak Pani zdaniem zmieniło się kino w ostatnich kilkunastu latach? Dlaczego produkcje autorskie cieszą się coraz większą popularnością?

Myślę, że publiczność w Europie jest zmęczona dominacją kina amerykańskiego i coraz bardziej zwraca się ku ambitnym europejskim produkcjom. Cieszy mnie również zwrot w stronę rodzimych produkcji – jako naród zdecydowanie lubimy oglądać krajowych twórców. Kino autorskie jest także prezentowane nie w multipleksach, a w tzw. kinach arthouse’owych, które aktualnie przeżywają renesans.

Kilka tygodni temu w Poznaniu gościł Mariusz Wilczyński przy okazji promocji swojej znakomitej animacji "Zabij to i wyjedź z tego miasta". Odwiedził też inne polskie miasta podkreślając, iż publiczność bardzo chętnie zostaje po seansach, bo chce rozmawiać o kinie. Czy Pani również to zauważyła prowadząc dyskusje po filmach?

Często myślę, że prawdziwa „magia kina” zaczyna się w momencie, kiedy zapalają się światła po seansie i zaczynamy rozmawiać o tym, co zobaczyliśmy na ekranie. Dyskusje o filmach z młodzieżą, seniorami, czy każdą inną grupą wiekową to czysta przyjemność. Współcześni widzowie są bardzo krytyczni i wymagający – chętnie dzielą się opiniami, krytykują to, co zobaczyli na ekranie, wchodzą w interakcje miedzy sobą. Dlatego tak ważna jest rola festiwali filmowych – to właśnie tutaj najczęściej dochodzi do spotkań twórców filmowych z publicznością w formie rozmów po seansach.

Znany, amerykański twórca horrorów i filmów sciene fiction, John Carpenter, powiedział kiedyś takie oto słowa: "Kocham kino. Wokół niego kręci się całe moje życie. Filmowe produkcje podążają z duchem czasu i stanowią odzwierciedlenie społeczeństw, w których żyjemy. Przykładowo współczesna Ameryka mocno opiera się na elektronice, więc wszystko w tym kraju nabiera niesamowitego tempa. Z drugiej strony kino stoi w miejscu, w tym sensie, że większość filmów jest wciąż taka sama. To znaczy: tak samo zła. Oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły i dlatego nie tracę nadziei". Zgadza się Pani z tą opinią?

To bardzo mocna opinia, na którą mógł pozwolić sobie wyłącznie tak oryginalny twórca jak John Carpenter! Osobiście jestem nieco mniej krytyczna – myślę, że prawie każdy film może znaleźć swoją publiczność i rolą animatorów kultury filmowej jest nadawanie odpowiedniego kontekstu prezentacjom nawet najbardziej dziwacznych tytułów. Jak wiemy, niektóre z obiektywnie złych produkcji (takich jak np. „The Room”) stały się przedmiotem kultu i mają swoich zagorzałych wyznawców. Na pewno filmów powstaje dużo więcej niż kiedyś i ta ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Ale daleka jestem od sformułowań, że w kinie nie ma już miejsca na innowacje i złote czasy produkcji filmowej są za nami. Wprost przeciwnie – myślę, że jest coraz ciekawiej.

Prowadzi Pani również zajęcia ze studentami. Jaki jest poziom wiedzy z zakresu różnych dziedzin sztuki wśród młodych ludzi?

Zajęcia ze studentami na Collegium da Vinci mam rozpocząć dopiero od jesieni, więc nie mogę się jeszcze wypowiadać. Ale w ubiegłym roku regularnie prowadziłam zajęcia warsztatowe dla młodzieży i studentów i muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona. Młodsze pokolenie wyróżnia się absolutną biegłością z zakresu cyfrowych narzędzi oraz płynnością w posługiwaniu się cytatami, zapożyczeniami, uniwersalną i memiczną „wiedzą z internetu”. Młode osoby szybciej decydują o wyborze ścieżki życiowej i konsekwentnie realizują swoje ambicje, biorąc udział w różnego rodzaju stażach, wolontariatach i innych dodatkowych aktywnościach. Cieszę się też, że żywo interesują się polityką, kwestiami ekologicznymi i innymi zjawiskami społecznymi – to już nie jest bierna młodzież przyklejona do komputerów.

Które spośród wydarzeń kulturalnych 2020 roku w Poznaniu uznaje Pani za najważniejsze?

To był naprawdę ciężki rok dla sektora kultury, więc myślę, że gratulacje należą się absolutnie wszystkim, którym mimo problemów finansowych i strukturalnych, udało się działać.

Na koniec chciałem zapytać o trzy tytuły filmów, na które czeka Pani najbardziej w 2021 roku.

Bardzo trudne pytanie! Czekam na film „Sweat” w reż. Magnusa von Horna oraz „Moon, 66 Questions” w reż. Jacqueline Lentzou. Moim tegorocznym odkryciem jest także „Obiecująca. Młoda. Kobieta” w reż. Emerald Fennell, którą zobaczyłam w kinie dosłownie na chwilę przed ostatnim, ponownym lockdownem. Gorąco polecam!

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

 

 
 
 
Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Mateusz Frąckowiak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.