Eksperymenty medyczne w Poznaniu? Prokuratura wszczyna śledztwo ws. podejrzanych eksperymentów medycznych i zgonów pacjentów

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembiński
Łukasz Cieśla

Eksperymenty medyczne w Poznaniu? Prokuratura wszczyna śledztwo ws. podejrzanych eksperymentów medycznych i zgonów pacjentów

Łukasz Cieśla

Czy w Klinice Chirurgii Ogólnej i Naczyń przy ul. Długiej w Poznaniu prowadzono nielegalne eksperymenty medyczne na pacjentach? Tak twierdzi część lekarzy ze Szpitala Przemienienia Pańskiego, z którymi rozmawialiśmy. Po artykule „Głosu Wielkopolskiego” i analizie dokumentów prokuratura w Poznaniu wszczyna śledztwo. - Przeanalizowaliśmy dokumenty, których wcześniej nie znaliśmy. Zawierają nowe, istotne informacje. Wszczynamy śledztwo – mówi nam prokurator Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

W Klinice Chirurgii Ogólnej i Naczyń Szpitala Przemienienia Pańskiego przy ul. Długiej w Poznaniu mogło dochodzić do nielegalnych eksperymentów medycznych na pacjentach. Tak twierdzi część lekarzy związanych z placówką podlegającą Uniwersytetowi Medycznemu w Poznaniu.

WIĘCEJ: Szpital przy Długiej: Szokujące relacje lekarzy z uniwersyteckiej kliniki

Prokuratura zbada, czy doszło do nielegalnych eksperymentów medycznych


Lekarze opowiedzieli nam między innymi, że chorym z zakrzepicą kończyn dolnych, bez ich wiedzy i zgody, podawano lek Actilyse. Preparat nie został dopuszczony w Polsce do tego typu schorzenia, nie znano jego dawkowania i jak twierdzą lekarze, dochodziło do poważnych powikłań, również śmiertelnych.

- Można powiedzieć, że była to forma nielegalnych eksperymentów na ludziach. Pacjenci o niczym nie wiedzieli, a my nie wiedzieliśmy dokładnie, jak im dawkować Actilyse. Zaczęliśmy od dużych dawek, co w niektórych przypadkach kończyło się udarami krwotocznymi lub zgonami

– powiedział nam jeden z lekarzy.

Eksperymenty medyczne w szpitalu w Poznaniu: ówczesny szef kliniki był wynagradzany przez producenta leku


Na podawanie Actilyse nalegać miał, jak twierdzi część lekarzy, były szef kliniki przy Długiej w Poznaniu. Z czasem wyszło na jaw, że były szef kliniki zasiadał w radzie doradczej koncernu produkującego Actilyse i dostawał wynagrodzenie od tej firmy. Jego byli podwładni przypuszczają, że stosowanie Actilyse mogło mieć na celu uzyskanie wyników do badań naukowych nad nowatorską terapią. A może chodziło o spełnienie interesu koncernu farmaceutycznego, który uzyskałby rozeznanie, co do skuteczności stosowania Actilyse w „nowym” schorzeniu. Co istotne, koncern nie musiałby przy tym inwestować w oficjalne, drogie i obarczone ryzykiem powikłań badania kliniczne.

Po naszym artykule, który ukazał się pod koniec lipca, sprawę zaczęła analizować poznańska prokuratura. Efekt tej analizy to wszczęcie śledztwa. - Będziemy przesłuchiwać świadków, występować o dokumenty – zapowiada prokurator Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Klinika przy Długiej: prokuratura wcześniej nie chciała nikogo przesłuchać ws. zgonów pacjentów

Przypomnijmy, że prokuratura w przeszłości była już informowana o podejrzanych sytuacjach w klinice przy Długiej.

WIĘCEJ: Prokuratura najpierw nikogo nie przesłuchała ws. kliniki przy Długiej i zgonów pacjentów

Zawiadomienia składał pracujący tam doktor Krzysztof. Poruszał wątek leku Actilyse, ale także innych podejrzanych procedur i terapii, które mogły prowadzić do śmierci pacjentów. Jednak wówczas prokuratura nawet nie wszczęła śledztwa. Nikogo nie przesłuchując, śledczy uznali, że nie podstaw do szczegółowego zbadania sprawy. Dlaczego teraz zmienili zdanie?

Doktor Krzysztof, którego historię szczegółowo opisaliśmy pod koniec lipca, po tym jak zaczął zgłaszać swoje wątpliwości, we wrześniu 2016 roku został zwolniony z uniwersyteckiej kliniki. Podejrzewa, że była to kara za zbieranie przez niego danych o zgonach pacjentów w Szpitalu Przemienienia Pańskiego.

Później stał się oskarżonym w procesie karnym. Sprawę o zniesławienie wytoczył mu były szef kliniki, który utrzymuje, że w placówce wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Ten proces karny trwa i jak wiemy przesłuchiwani są kolejni lekarzy z ul. Długiej. Niektórzy z nich w sądzie potwierdzają zastrzeżenia doktora Krzysztofa. Z ich relacji wynika na przykład, że nie wiedzieli, jak dawkować Actilyse, a lek podawano wbrew jego charakterystyce. Było sporo powikłań, w tym zgon pacjenta.

Szpital Przemienienia Pańskiego: rodziny zmarłych pacjentów chcą wyjaśnienia sprawy

Podejrzana była też inna metoda leczenia związana z terapią podciśnieniową po pękniętych tętniakach aorty brzusznej. Z relacji lekarzy wynika też, że na oddziale zamiatano pod dywan niewygodne fakty, a lekarze bali się zadrzeć z ówczesnym szefem kliniki.

- Zapoznaliśmy się z aktami trwającej sprawy karnej, którą były szef kliniki wytoczył doktorowi Krzysztofowi. Tym samym poznaliśmy zeznania lekarzy z kliniki przy ul. Długiej, których wcześniej nie znaliśmy. Z ich zeznań wynikają nowe, istotne fakty, które należy wyjaśnić

– podkreśla prokurator Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

WIĘCEJ: Klinika przy Długiej: Co mają do powiedzenia władze szpitala uniwersyteckiego?

Śledztwo zlecono Prokuraturze Rejonowej Poznań Stare Miasto. Tej samej placówce, która wcześniej odmawiała wszczęcia śledztwa po zawiadomieniach kierowanych przez zwolnionego doktora Krzysztofa.

Na wyjaśnienie sprawy czekają rodziny zmarłych pacjentów, którzy byli leczeni przy ul. Długiej. Do naszej redakcji zaczynają zgłaszać się osoby, które podejrzewają, że ich zmarli bliscy byli poddawani w klinice kontrowersyjnym terapiom lub podawano im niezarejestrowany w Polsce lek.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.