Dzisiaj otwarcie Posnanii. Co to oznacza dla miasta?

Czytaj dalej
Fot. Łukasz Gdak
Karolina Koziolek

Dzisiaj otwarcie Posnanii. Co to oznacza dla miasta?

Karolina Koziolek

Otwiera się Posnania. Największe centrum handlowe w regionie. Władze miasta je bojkotują i nie idą na otwarcie. A poznaniacy?

W środę otwarcie największego centrum handlowego w Poznaniu. Dla specjalistów od tematyki miejskiej jest „zbrodnią na mieście”, a dla pozostałych poznaniaków? Może oznaczać korki, większy ruch samochodowy oraz okazję do tańszych zakupów.

Nikt z władz miasta nie wybiera się na środowe otwarcie Posnanii. Prezydent Jacek Jaśkowiak nie cieszy się z powstania galerii Posnania.

– Dostałem zaproszenie, ale nie wezmę udziału w otwarciu Posnanii

– zapowiada.

– Szanuję decyzję inwestorów, ale nie chcę uczestniczyć w otwarciu tego centrum, bo będzie ono miało negatywny wpływ na centrum miasta. Przedsiębiorcom utrudni ono jeszcze bardziej funkcjonowanie w historycznych dzielnicach. Bardzo wiele osób z powiatu poznańskiego będzie przyjeżdżało tam samochodami, czego akurat sobie nie życzę. Wolałbym, żeby te osoby przyszły na Stary Rynek, przespacerowały się po Jeżycach, św. Marcinie.

Dodaje, że na otwarcie nie wybiera się też żaden z jego zastępców. Również przewodniczący rady miasta mówi nam, że na otwarcie nie pójdzie.

Zbrodnia na mieście

Włodzimierz Nowak, obserwator życia społecznego w Poznaniu jest skrajnie krytyczny wobec tego, co doprowadziło do budowy centrum handlowego.

– Poznań miał szansę na nową dzielnicę, gdzie ludzie przyjeżdżaliby równie chętnie, jak dziś na Jeżyce. Zamiast ciekawej śródmiejskiej zabudowy zyskaliśmy wielki budynek o złej architekturze – uważa Nowak. – Budowa Posnanii to zbrodnia na mieście.

Przypomina historię tego kwartału między ul. Krzywoustego a Jana Pawła II. Jeszcze w latach 90. władze miasta chciały, by powstała tam typowa miejska dzielnica ze śródmiejską, pierzejową zabudową, ulicami z handlem w parterze, kinem, teatrem, domami towarowymi.

– Plany zmieniły się tuż przed 2003 r. za czasów Ryszarda Grobelnego. Pojawił się prywatny inwestor, który stopniowo forsował inną wizję zabudowy tego olbrzymiego terenu – opowiada Nowak.

W 2003 r. radni podjęli uchwałę zmieniającą studium, która pozwoliła na lokalizację aż 15 centrów handlowych w śródmieściu, w tym na Łacinie. To wówczas pojawił się francuski deweloper, firma Apsys, która ostatecznie zabudowała Posnanię. W tamtym czasie Apsys zapewniał, że na Łacinie stworzy dzielnicę łączącą handel i budownictwo mieszkaniowe. Równocześnie pracując z miejskimi urbanistami nad planem miejscowym, który zakładał co innego.

– Zostanie dla nas tajemnicą, dlaczego władze miasta zgodziły się na to – mówi Nowak.

Banalna przestrzeń

Architekt i członek SARP, Andrzej Kurzawski, przypomina jak ważne dla rozwoju miasta jest tworzenie nowych dzielnic, gdzie łączy się zabudowę mieszkaniową i handlową. – Gdzie są prawdziwe ulice, niebanalna architektura. W takich miejscach czujemy się dobrze. Tymczasem architektura Posnanii kojarzy się z przedmieściami, gdzie powstają rozległe niskie budynki. W centrum tak się nigdzie nie buduje – mówi.

Handel w niedzielę zniknie? Obywatelski projekt ustawy w Sejmie

Jego zdaniem Rataje zasłużyły na dzielnicę z budownictwem ogólnomiejskim, gdzie mieszkaniówka przeplata się z miejscami pracy, kinami, teatrami i handlem.

– Budowa molocha, jakim jest centrum handlowe, zawsze oznacza zubożenie i zbanalizowanie przestrzeni

– dodaje.

Hipsterom się nie podoba

Wojciech Kreglewski, radny, wieloletni szef komisji polityki przestrzennej, dziś wiceszef komisji rewitalizacji nazywa krytyków hipsterami.

– Cóż, jedni chodzą w weekend na Targi Śniadaniowe, inni do galerii

– mówi, by zaraz dodać, ze nie czuje się piewcą galerii handlowych, choć głosował za powstaniem Posnanii. Mimo to on także na otwarcie się nie wybiera.

Zdaniem Kręglewskiego, powinniśmy przyzwyczaić się do tego, że obecnie handel wygląda inaczej. – To klienci decydują, gdzie chcą kupować. O tym czy centrum Posnania jest miastotwórcze zadecydują klienci tego obiektu, a nie paru hipsterów – mówi W. Kręglewski. – Ci, którzy spacerują po Starym Rynku nadal będą to robić – uważa.

Radny ma swoją receptę na uzdrowienie Starego Miasta. - Uratuje je tylko gentryfikacja - mówi.

Kiedy zwracamy mu uwagę, że jest to proces oceniany przez socjologów negatywnie - bo oznacza odpływ mniej zamożnych mieszkańców, których z powodów rosnących cen mieszkań i usług, nie stać na dalsze mieszkanie w dzielnicy - przekonuje jednak, że tylko zamożni ludzie pomogą centrum.

Radny zwraca też uwagę, że inwestor budujący Posnanię wybudował na Łacinie nowe drogi oraz infrastrukturę, a dzięki temu kolejni deweloperzy łatwiej zaczną inwestycje mieszkaniowe.

Sam Apsys przekonuje od lat, że da Poznaniowi setki nowych miejsc pracy, a to czy centrum jest miastu potrzebne pokaże frekwencja.

Współpraca Bogna Kisiel.

Karolina Koziolek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.