Norbert Kowalski

Dwukadencyjność: W Wielkopolsce zmiany już za nami

Jeśli zmiany proponowane przez PiS wejdą w życie, w kolejnych wyborach nie będa mogli wystartować prezydent Piły Piotr Głowski (z lewej) oraz prezydent Jeśli zmiany proponowane przez PiS wejdą w życie, w kolejnych wyborach nie będa mogli wystartować prezydent Piły Piotr Głowski (z lewej) oraz prezydent Konina Józef Nowicki
Norbert Kowalski

PiS chce, by prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie byli wybierani na dwie kadencje. Jednak w Wielkopolsce do wielkich roszad doszło już w 2014 roku. Bez konieczności zmiany prawa.

– Ten pomysł ma podłoże polityczne. PiS jest słabą partią w samorządach, dlatego chce zwiększyć swoje szanse w wyborach prezydentów, wójtów i burmistrzów

– nie ma wątpliwości Mariusz Witczak, poseł PO.

Koniec z układami czy przejęcie samorządów?

W połowie stycznia Jarosław Kaczyński ogłosił, że chciałby wprowadzić dwukadencyjność prezydentów miast, wójtów i burmistrzów. Zmiany miałyby wejść w życie już od najbliższych wyborów samorządowych w 2018 roku, zaś dotychczasowe kadencje miałyby się wliczać w staż danego polityka. To oznacza, że samorządowcy, którzy obecnie pełnią swoją funkcję już przez drugą kadencję, nie mogliby wystartować w kolejnych wyborach.

Pomysł od razu podzielił polityków PiS oraz Platformy Obywatelskiej. Ci pierwsi przekonują, że dzięki temu szansę otrzymaliby ludzie młodzi. – Bez zmiany prawa trudno im się przebić, bo w wielu gminach doszło już do „zasiedzenia” wójtów i burmistrzów – mówi Jan Mosiński, poseł PiS. Politycy tej partii przekonują też, że nowe przepisy rozbiłyby też wszelkie układy lokalnych władz.

– Mówiąc o tym pomyśle, trzeba też brać pod uwagę jego prawdziwy cel, jakim jest przejęcie władzy przez PiS w samorządach

– odpowiada Maria Janyska, poseł PO z Piły. I podkreśla, że chociaż nie jest przeciwniczką ograniczenia kadencji, to w tym przypadku nie to jest najważniejszym celem.

Politycy Platformy podkreślają również, że zmiany nie mogą obowiązywać już od najbliższych wyborów. I dodają, że dotychczasowe kadencje nie powinny się wliczać w stać polityków przed nastepnymi wyborami. – Prawo nie może działać wstecz, bo to jest niezgodne z konstytucją – oburza się Mariusz Witczak.

Marcin Porzucek z PiS odpowiada: – Chcemy, by te zmiany obowiązywały już teraz, ponieważ gdyby miały wejść w życie za kilka lat, to byłyby w praktyce martwe i straciłyby sens.

W Wielkopolsce wiatr zmian już za nami

Chociaż politycy PiS mówią o konieczności dawania szans nowym osobom, przykład Wielkopolski z wyborów samorządowych w 2014 roku, pokazuje, że nawet bez wprowadzania dwukadencyjności można doczekać się wielkich zmian. Przy okazji poprzednich wyborów do zmiany prezydenta doszło w pięciu z siedmiu „prezydenckich” miast w Wielkopolsce.

W Poznaniu władzę objął Jacek Jaśkowiak. Zastąpił on Ryszarda Grobelnego, który pełnił swoją funkcję przez 16 lat. Równie długo w Lesznie rządził Tomasz Malepszy zanim trzy lata temu przegrał z Łukaszem Borowiakiem, który startował z listy komitetu PL18. Po 12 latach do zmiany prezydenta doszło za to w Kaliszu, gdzie wybrany został Grzegorz Sapiński z listy KWW Wspólny Kalisz. Z kolei w Gnieźnie zmiana nastąpiła po ośmiu latach, a nowym prezydentem został Tomasz Budasz z PO. Po jednej kadencji zmieniono za to prezydenta w Ostrowie Wielkopolskim. Tam funkcję objęła Beata Klimek z SLD.

Swoje stanowiska zachowali jedynie prezydent Konina Józef Nowicki z SLD oraz prezydent Piły Piotr Głowski z PO. Obaj zostali wybrani na drugą kadencję, co oznacza, że gdyby zmiany proponowane przez PiS weszły w życie, nie mogliby wystartować w 2018 roku. Sam Józef Nowicki nie widzi problemu w ograniczeniu liczby kadencji pod warunkiem wydłużenia jednej kadencji do pięciu lat oraz... respektowania prawa.

– Ta zmiana powinna być wprowadzona w takim momencie, aby nie było wątpliwości, że przestrzega się zasady, że prawo nie działa wstecz – wyjaśnia prezydent Konina.

Podobną opinię wyraża również Tomasz Budasz, prezydent Gniezna. – Zaakceptowałbym rozwiązanie polegające na skróceniu kadencji wszystkich władz, zarówno parlamentarnych jak i samorządowych, z wydłużeniem ich kadencji do 5 lat. W przeciwnym razie to lokalna społeczność powinna decydować o tym, jak długo włodarz jest na stanowisku – wyjaśnia.

Zupełnie inne stanowisko prezentuje za to Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. Chociaż już kilkukrotnie otwarcie przyznawał, że będzie sprawował swoją funkcję maksymalnie dwie kadencje, mocno krytykuje pomysł PiS.

– Ta propozycja to nic innego jak próba odwrócenia uwagi od nieudolności rządów tej partii. W ten sposób prezes Kaczyński próbuje odwrócić uwagę od bieżącej polityki, gdzie dzieje się naprawdę źle

– opowiada Jacek Jaśkowiak.

Wybory z 2014 roku przyniosły poważne zmiany także wśród wójtów i burmistrzów. Wielu z nich, którzy sprawowali swoje funkcje przez lata, także straciło swoje funkcje. – To pokazuje, że postępuje budowa świadomości obywatelskiej. Życie pokazało, że nowe pokolenie nieskażone dawnymi czasami zachowuje się bardziej racjonalne – komentuje Maria Janyska.

Z kolei Mariusz Witczak dodaje: – W 2014 roku obywatele sami skrócili kadencję niektórym politykom.

Norbert Kowalski

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.