Druga runda rozpoczęta. Na pewno będzie trzecia i kolejna

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Sławomir Skomra

Druga runda rozpoczęta. Na pewno będzie trzecia i kolejna

Sławomir Skomra

Pierwsze starcie wygrał prezydent Lublina. Rozgrywka może mieć nawet cztery pojedynki. PiS-owi jest na rękę, żeby festiwal „mandat prezydenta” trwał do najbliższych wyborów.

Wojewoda lubelski Przemysław Czarnek nie chce dziś rozmawiać o wygaszeniu mandatu Krzysztofowi Żukowi, prezydentowi Lublina. Chociaż to właśnie wojewoda odegrał w tym temacie jedną z głównych ról.

- Przyjęliśmy w urzędzie politykę wstrzemięźliwości, jeśli chodzi o tę sprawę - tłumaczy swojego szefa Radosław Brzózka, rzecznik wojewody.

- Wszystko to, co mieliśmy do powiedzenia, zostało już powiedziane i zakomunikowane. Pan wojewoda chciałby, żeby do sprawy nie podchodzić emocjonalnie - dodaje rzecznik.

Gdy Rada Miasta negatywnie odpowie na wezwanie wojewody lubelskiego Przemysława Czarnka, ten zapewne unieważni tę uchwałę. To będzie gong zaczynający kolejną rundę w tym pojedynku

Jednak trudno o brak emocji, bo bój o wygaszenie mandatu prezydentowi jest najgłośniejszym wydarzeniem zeszłego roku w Lublinie, które będzie miało ciąg dalszy w tym roku i wielce możliwe, że również w 2018 roku. Zaznaczmy, w roku wyborów samorządowych.

Wyborów, w których Krzysztof Żuk będzie się ubiegał o reelekcję, a o władzę w Lublinie być może przyjdzie mu walczyć z kandydatem PiS... Przemysławem Czarnkiem.

CBA tropiło i wytropiło

Na początku listopada 2016 roku, po wielomiesięcznej kontroli, CBA złożyło do Rady Miasta wniosek o wygaszenie mandatu Krzysztofowi Żukowi, prezydentowi Lublina. Agenci uważają, że złamał on przepisy (ale nie popełnił przestępstwa) zasiadając do początku 2016 r. w radzie nadzorczej PZU Życie.

CBA argumentuje, że w tej spółce Skarb Państwa nie ma przynajmniej połowy udziałów lub akcji, a taki jest wymóg ustawy antykorupcyjnej. Agenci wytykają też, że formalnie Żuka do rady nie zgłosił Skarb Państwa, tylko PZU, spółka-matka dla PZU Życie.

Krzysztof Żuk tłumaczy, że przepisów nie złamał i ma na to dowody oraz opinie ekspertów, których CBA nie chciało poznać i uwzględnić.

Polityk PiS: Będziemy opierać się na faktach, a jakie będą, to zobaczymy

I tu zaskoczenie, bo do tej pory dziennikarze sądzili, że opinie prof. Andrzeja Kidyby oraz prof. Stanisława Sołtysińskiego powstały przed objęciem przez Żuka stanowiska w radzie nadzorczej PZU Życie. Tymczasem, jak ujawnia Kurierowi prezydent (w rozmowie na 5 stronie), dokumenty powstały w 2016 r.

- Wojewoda informując mnie, że wysłał wezwanie do Rady Miasta do wygaszenia mojego mandatu, napisał, że mogę złożyć wyjaśnienia do 16 stycznia. Tak zrobię i przedstawię wojewodzie te opinie - informuje nas Żuk.

Druga runda

No właśnie, wezwanie. W połowie listopada radni głosami koalicji PO-Wspólny Lublin obronili prezydenta i nie przystali na wniosek CBA o wygaszenie mandatu.

To sprawy nie zakończyło, bo agencja zwróciła się o interwencję do wojewody.

Ten 29 grudnia wysłał do RM dokumenty wzywające radnych do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu Żuka.

- Z przeprowadzonej analizy prawnej wynika jednoznacznie, że CBA jest wyspecjalizowanym organem właściwym do badania przypadków naruszania ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (ustawa antykorupcyjna), a wojewoda nie posiada żadnych instrumentów prawnych, aby podważać ustalenia dokonane przez tak wyspecjalizowany organ państwa - oświadczył w miniony poniedziałek rzecznik wojewody.

Będzie i trzecia

Scenariusz wydarzeń jest łatwy do przewidzenia. Rundą drugą będzie ponowna obrona Żuka przez radnych.

Gongiem do rozpoczęcia rundy trzeciej będzie unieważnienie przez wojewodę uchwały i wydanie zarządzenia zastępczego pozbawiającego Żuka mandatu. Ten skieruje sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Runda czwarta to możliwa potyczka w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.

Żuk decyzji wojewody nie musi zaskarżyć osobiście. Prezydenta może w tym wyręczyć Rada Miasta.

- Nie wiem, czy tak zrobi - mówi Żuk, a jeden z proprezydenckich radnych w rozmowie z nami dodaje: - Nie rozmawialiśmy o tym. Może to całkiem słuszny pomysł. Wtedy pokazalibyśmy, że nie chodzi o Żuka, ale generalnie o samorząd. Chociaż... Jeszcze jedna dyskusja na sesji o tej sprawie to tylko dawanie okazji PiS-owi do atakowania prezydenta - zastanawia się.

A wiele wskazuje na to, że PiS chce, aby o „złamaniu przepisów antykorupcyjnych” przez prezydenta mówić jeszcze długo i często.

Gra na wybory?

Jesienią 2018 roku Lublin będzie żył wyborami samorządowymi. Już wiadomo, że Żuk nie tylko ponownie będzie walczył o ratusz, ale chce też stworzyć szeroki blok poparcia ze Wspólnym Lublinem, PSL, SLD i być może KOD. Żuk ma też firmować listy do Rady Miasta.

Tymczasem, jeśli do tego czasu sprawa mandatu nie zostanie prawomocnie rozstrzy-gnięta w sądzie, to PiS będzie miało w ręku mocne narzędzie wyborcze. Będzie mogło mieszkańcom powiedzieć: - Krzysztof Żuk ma problemy z prawem, teraz musi tłumaczyć się przed sądem.

Żuk: Wojewoda napisał, że mogę złożyć wyjaśnienia do 16 stycznia. Tak zrobię

Z drugiej strony, Żuk i jego przyszli sztabowcy będą musieli się mocno nagłowić, aby jasno i celnie wytłumaczyć wyborcom zawiłą sprawę mandatu i rady nadzorczej.

- Zawsze gramy uczciwie, i nie będziemy w kampanii chwytać się brudnych zagrań. Będziemy opierać się na faktach, a jakie one będą, to zobaczymy - ucina rozmowę jeden z lubelskich polityków PiS.

Prezydent Żuk dopuszcza też myśl, że PiS (przyjmując, że faktycznie sprawa jest inspirowana politycznie) liczył na szybkie pozbawienie go władzy w Lublinie.

Miało się zakończyć na CBA i tyle.

- Być może ktoś nie doczytał ustawy i nie wiedział, że mam prawo bronić się w sądzie - stwierdził prezydent.

W ostateczne zakończenie sprawy przed wyborami nie wierzy też wojewoda. Pod koniec listopada dziwił się, skąd to całe zamieszanie wokół sprawy mandatu prezydenta, bo Krzysztof Żuk zostanie na stanowisku do końca kadencji w 2018 roku.

- Tego rodzaju sprawy, jeśli trafiają do sądów, trwają około półtora roku, do dwóch, a nawet więcej niż dwa lata - powiedział Przemysław Czarnek.

Kampania negatywna?

Nie jest tajemnicą, że Prawo i Sprawiedliwość już na poważnie przygotowuje się do wyborów samorządowych.

W każdym okręgu wyborczym będą powołani (w strukturach partii) pełnomocnicy, którzy mają pilotować przygotowania i przebieg samych kampanii.

Z Żukiem kandydatowi PiS (czy to będzie Czarnek, czy ktoś inny) trudno będzie wygrać. W 2014 roku Krzysztof Żuk pokonał Grzegorza Muszyńskiego (PiS) w pierwszej turze wyborów, zdobywając ponad 60 procent głosów.

Można przewidywać, że kampania PiS w 2018 roku w Lublinie będzie się opierała na przekuwaniu sukcesów rządów tej partii w kraju na samorządy. Może być mowa o znaczeniu programu Rodzina 500 plus czy o zwiększonych wpływach do budżetu państwa, o spadku bezrobocia, darmowych lekach dla seniorów, programie Mieszkanie Plus.

Z drugiej strony, żeby odbić Lublin PiS może też postawić na kampanię negatywną. Będzie przedstawiać mającego dobre notowania Żuka w niekorzystnym świetle, a sprawa CBA, mandatu i procesu sądowego idealnie się do tego nadają.

Sprawa prezydenta Żuka w sądzie to rozwiązanie dla polityków PiS lepsze niż szybkie jej rozwiązanie. W kampanii będzie można grać na wątpliwościach w nierozstrzygniętej jeszcze sprawie.

Gdyby natomiast sąd wygłosił prawomocne orzecze-nie wcześniej, to w przypadku zwycięstwa prezydenta PiS nie miałoby potężnej amunicji wyborczej.

Jeśli jednak prezydent przegra w sądzie, to pod znakiem zapytania stoi jego start w wyborach. Wobec takiego rozstrzygnięcia może się wycofać z walki o Lublin. PiS miałoby wówczas amunicję, ale nie miałoby do kogo nią strzelać.

Czy w 2018 roku w Lublinie też będziemy obserwować kampanię negatywną opartą na aferze z PZU Życie? To pytanie dziś zostaje bez odpowiedzi.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.