Dostrzegaj piękno, ale nie zamykaj oczu na zło

Czytaj dalej
Fot. Mariusz Kapała
Leszek Kalinowski

Dostrzegaj piękno, ale nie zamykaj oczu na zło

Leszek Kalinowski

Kobiety to opiekunki, więc czują odpowiedzialność za losy przyrody i świata - uważa Joanna Liddane z Towarzystwa Upiększania Miasta w Zielonej Górze. Ubolewa, że tak mało pań jest w naszej polityce...

Kobiety mają w sobie dużo wrażliwości. Posiadają emocjonalny związek z przyrodą, dostrzegają w niej harmonię i piękno - mówi Joanna Liddane, znana w Zielonej Górze obrończyni zieleni. Jej zdaniem, gdyby w polityce było więcej kobiet, Polska w wielu dziedzinach mogłaby prezentować się lepiej.

Zielonogórzanka od urodzenia

Wychowała się w Chynowie, który otoczony był lasami. Już jako dziecko miała w nich swoje ulubione miejsca. - Szczególnie uwielbiałam piękną brzozę rosnącą na skraju lasu przy naszym domu. Miałam pod nią cmentarzyk dla znalezionych martwych zwierząt. Dbałam o niego - opowiada. - Pewnego dnia przyjechali pilarze i wycięli to moje drzewo, i zdeptali cmentarz. Myślę, że to był przełom. Mój bunt, pamiętam, był ogromny. Niepotrzebna i bezsensowna likwidacja drzewa. Jak dziś już wiem, niczym nieuzasadniona. Brzoza mogła tam rosnąć do teraz. Nikomu i niczemu nie zagrażała.

Wspomnień z dzieciństwa ma wiele. Rodzice zwracali uwagę dzieciom na piękno przedmiotów i architektury. Wspólnie więc odkrywali ruiny zamków, starych domów czy zarośniętych cmentarzy. Zaglądali wszędzie tam, gdzie była jakaś przeszłość.

- Robimy to wspólnie do dziś, z taką samą pasją - przyznaje. - A ciekawość przyrody zaszczepił u mnie mój tato. Wszystkie żyjące owadzie stwory brał do ręki, tłumacząc, że nie ma powodu ich się bać, a na pewno nie wolno ich zabijać. Wynosiliśmy wspólnie pająki z domu, żeby nic im się nie stało. Szukaliśmy nazw owadów w książkach.
Cała rodzina jest wrażliwa na przyrodę. Tak było i jest teraz. Już najmłodsze pokolenie, mając lat kilka, wie, że dzika przyroda to wielka wartość.

Pewnego dnia przyjechali pilarze i wycięli to moje drzewo, i zdeptali cmentarz. Myślę, że to był przełom. Mój bunt był ogromny

W dorosłym życiu ogromnie ważny był dla niej pobyt w Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot w Bystrej i warsztat Strażnika Miejsc Przyrodniczo Cennych. Spotkała tam pierwszy raz w życiu ludzi wyznających filozofię głębokiej ekologii. Dostała przekaz: chodzi o to, by przede wszystkim dogłębnie zastanowić się nad naszym sposobem funkcjonowania na Ziemi i postępowania wobec niej.

- Po doświadczeniach w Pracowni zrezygnowałam z budowy domu na dzikiej łące, którą wcześniej kupiłam z myślą właśnie o budowie domu - wspomina. - Dotarło do mnie, że to będzie gwałt na przyrodzie. Było mi głupio, że miałam taki pomysł. Postawiłam dom w miejscu, gdzie wcześniej stał budynek, a łąka wciąż kwitnie.

Grünberg stał się inspiracją

Ważny dla niej był także moment tworzenia restauracji Winnica. - Z siostrą i naszym wspólnikiem postanowiłyśmy nie szukać pomysłu na knajpę gdzieś w dalekim kraju, ale w mieście, w którym mieszkamy. Grünberg stał się inspiracją. Szukaliśmy elementów dekoracji wnętrz i detali architektonicznych, które będą pasowały do XIX-wiecznej kamienicy - wspomina. - To była prawdziwa podróż w czasie. Przy okazji poznaliśmy historię miasta i to, że najważniejszą rolę odegrała w nim uprawa wina. Stąd na szybach wzory z winoroślą, wypiaskowane według dawnej technologii. Smutne i irytujące jest to, że tych oryginalnych szyb w zielonogórskich kamienicach jest coraz mniej. I władze miasta nie dostrzegają w nich skarbu. Świadectwa tożsamości miasta.

Ważne w jej życiu były też podróże i to, że żyła kilka lat w różnych krajach zachodniej Europy, gdzie zabytki są zadbane, ogrody w rozkwicie, a miejska przestrzeń - inspirująca. To właśnie pozwala jej zauważać mankamenty naszych miast. Wie, że może być lepiej i ciekawej. Nie trzeba wydawać milionów, aby miasta były estetyczne i przyjazne. Trzeba je dobrze projektować z myślą o ludziach.

Czasem ma wrażenie, że zawodowo to zajmuję się... ratowaniem jerzyków. - Staram się zarabiać na życie, ale kiedy ktoś dzwoni, że gdzieś dzieje się jakaś krzywda, jakiś gwałt na przyrodzie, krajobrazie, to rzucam pracę i angażuję się właśnie w ratowanie jerzyków - podkreśla. - Więc wybory... Moim wyborem jest Zielona Góra. Chodzi o to, żeby była piękna i rozwijała się z szacunkiem i w nawiązaniu do tradycji.

Jak twierdzi, cały czas ma wrażenie, jakby żyła w Grünbergu ze starych fotografii. - Cierpię, widząc, jak materia tego miasta ulega destrukcji. Jednak nie zamykam oczu, tylko protestuję - podkreśla. - Dzisiejsza władza w ogóle nie rozumie istoty miasta, jego architektury, dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego. Mam wrażenie, że za wszelką cenę chce zlikwidować pamiątki przeszłości i zatrzeć winiarską tożsamość. Dowodem tego jest wydanie pozwolenia na budowę apartamentowca na szczycie najwyższego wzgórza, które przeszło do legendy jako to, które w XIV wieku uchroniło mieszkańców przed zarazą.

Jej zdaniem to tak, jakby na Akropolu deweloper postanowił zbudować blok dla bogatych Europejczyków. Może warto zapytać, jaki sens widzą rządzący miastem w tym, by takie miejsce służyło interesowi tylko jednego człowieka zamiast ogółowi...

Podróże to na pewno to, co lubię najbardziej. Poznawać nowe miejsca i ludzi. Czerpać z innych kultur i uczyć się ich

Jej marzeniem jest, żeby Zielona Góra była miastem-ogrodem. Żeby wróciły aleje drzew, także owocowych, by powstawało coraz więcej zadbanych zielonych miejsc, a Las Piastowski stał się ogromnym parkiem i był już przez wszystkich kojarzony z Central Parkiem. Marzy o tym, by masowo zjeżdżali do nas turyści. Wypełniali nasze knajpy i hotele. Zostawiali pieniądze.

- Powinniśmy stworzyć mocny produkt turystyczny. Zadbać o dziedzictwo, stworzyć szlak architektury winiarskiej i idąc za przykładem Pragi czeskiej - posadzić winnice, które znów urodzą wino. Na przykład nad Gęśnikiem czy na pięknym stoku pod linią wysokiego napięcia w Lesie Piastowskim.
Bardzo ważna jest dbałość o estetykę miasta. Żeby rozwijało się ono - na przykład w dziedzinie architektury - właśnie w nawiązaniu do tradycji.

Gdzie diabeł nie może...

Jak lubi spędzać czas wolny? Odpowiada bez wahania: - Podróże to na pewno to, co lubię najbardziej. Poznawać nowe miejsca i ludzi. Czerpać z innych kultur i uczyć się ich. Przyglądać się, jak żyją inni. Szukać inspiracji.

Ostatnio podróży jest mniej, dlatego pocieszeniem jest jej dom w otoczeniu dzikiej przyrody. Uwielbia w nim być. - Mieszka ze mną menażeria uratowanych z opresji zwierząt, które tu znalazły schronienie - przyznaje. - Uprawiam też ogród. Nie ma w nim miejsca na równe trawniki, żywopłoty z tui czy chemię. Jest naturalnie, wiejsko i sielsko. Tak właśnie lubię. A na środku ogrodu rośnie stara jabłoń pamiętająca przedwojennych właścicieli tego miejsca. Malinówka Oberlandzka. Wyśmienity owoc.

Wiele osób mówi o niej krótko: Gdzie diabeł nie może, tam Joannę Liddane posłać... - I właśnie to nie do końca mi się podoba. Ubolewam nad tym, że niektórzy ludzie postrzegają mnie jako „dyżurną protestującą”, która robi to tylko po to, żeby zaistnieć w mediach czy wręcz pcha się do polityki - stwierdza. - Prawda jest taka, że wolałabym, by ludzie sami brali sprawy w swoje ręce. Wykazywali więcej zaradności. Ja nie potrafię i nie chcę odmawiać pomocy. Czuję się odpowiedzialna. Na szczęście, zauważam, że ludzie coraz bardziej interesują się otoczeniem. I to jest budujące.

Podkreśla, że w życiu ważne jest to, aby patrzeć uważnie dookoła siebie. Zauważać piękno i pozytywne sprawy, ale też nie zamykać oczu na zło i niesprawiedliwość, które dzieją się tuż za naszymi drzwiami czy gdzieś daleko. Robiąc dobre, nawet małe rzeczy, mamy wpływ na to, żeby świat stawał się lepszy. Ona mocno w to wierzy.

Leszek Kalinowski

Jestem dziennikarzem działu informacyjnego. W "Gazecie Lubuskiej" pracuję od 1991 roku. Najczęściej poruszam tematy związane z Zieloną Górą i oświatą (przez lata prowadziłem strony dla młodzieży "Alfowe bajerowanie" - pozdrawiam wszystkich Alfowiczów rozsianych dziś po świecie). Z wykształcenia jestem magistrem filologii polskiej. Ukończyłem też dziennikarstwo oraz logopedię, a także podyplomowe studia "Praktyczne aspekty pozyskiwania funduszy unijnych".


Dziś zajmuje sie sprawami, dotyczącymi Zielonej Góry i regionu, zwłaszcza interesuja mnie tematy, związane z: 


- budową Centrum Zdrowia Matki i Dziecka, 


https://gazetalubuska.pl/jak-zmienia-sie-centrum-zdrowia-matki-i-dziecka-w-zielonej-gorze-kiedy-zakonczenie-prac/ar/c1-14995845


- rozwojem Uniwersytetu Zielonogórskiego, w tym m.in, medycyny, 


https://gazetalubuska.pl/zielona-gora-mistrzostwa-polski-w-szyciu-chirurgicznym-studentow-medycyny-zdjecia-wideo/ar/c1-14620323


- rozbudową Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, 


https://gazetalubuska.pl/ale-sie-dzieje-w-szpitalu-uniwersyteckim-zobacz-jak-sie-zmieniaja-rozne-obiekty/ar/c14-15111792


- inwestycjami oświatowymi i poziomem nauczania w szkołach, 


https://gazetalubuska.pl/egzamin-osmoklasisty-z-jezyka-polskiego-za-nami-zobacz-jak-bylo/ar/c5-15028564


- komunikacją miejską i elektrycznymi autobusami. 


https://gazetalubuska.pl/zobacz-jak-zmienia-sie-centrum-przesiadkowe-zdjecia/ga/13729844/zd/32684686


W wolnej chwili lubię popływać, jeździć na rowerze, obejrzeć spektakl teatralny, posłuchać koncertu, zwiedzać mało znane miejsca, poznawać nowych ludzi, od których czerpię wiele pozytwynej energii. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.