Paulina Jęczmionka-Majchrzak

Dlaczego panowie się nie badają?

Wąsy mają zaskakiwać i prowokować do syskusji o raku - mówi Jakub Kajdaniuk. Fot. Krzysztof Tura Wąsy mają zaskakiwać i prowokować do syskusji o raku - mówi Jakub Kajdaniuk.
Paulina Jęczmionka-Majchrzak

Dlaczego w listopadzie modne są wąsy i bezpłatne badania USG? O kampanii Movember, raku jąder i prostaty, badaniach profilaktycznych mężczyzn w redakcji „Głosu Wielkopolskiego” opowiadali specjaliści i przedstawiciele Fundacji Kapitan Światełko

Przez cały listopad w całym kraju, a nawet Europie, trwa kampania edukacyjna Movember. Jej celem jest przełamanie tabu na temat męskich nowotworów, zwiększenie świadomości o profilaktyce raka jąder i prostaty i nakłonienie do regularnych badań. Sposób? Oryginalny. Do dyskusji mają prowokować zapuszczane przez mężczyzn wąsy. Akcja odbywa się w Polsce po raz trzeci. W ubiegłych latach polegała głównie na spotkaniach edukacyjnych. W tym roku poszła o krok dalej - w wybranych galeriach handlowych w kraju prowadzone są badania USG jąder.

Do akcji przyłączyły się też wszystkie dzienniki Polska Press Grupy. W redakcji „Głosu Wielkopolskiego” odbyła się debata m.in. na temat nastawienia mężczyzn do badań, wiedzy o męskich nowotworach i konieczności profilaktyki.

Mężczyźni nie chcą się badać?

Jakub Kajdaniuk, prezes Fundacji Kapitan Światełko, która prowadzi akcję Movember: Jak pokazują liczne badania, ponad 75 procent mężczyzn boi się raka. Ale tylko 25 procent wierzy w to, że warto się badać. Inni myślą: „Jeśli mam zachorować, to i tak zachoruję”. A są i tacy, którzy uważają, że ich na pewno to nie dotyczy. Stąd kampania Movember, czyli zapuszczanie w listopadzie wąsów, które mają prowokować do dyskusji, a ta - skłaniać do badań. Wspólnie z lekarzami z centrów medycznych Affidea, Medicover, Klinika Nova przygotowaliśmy bazę wiedzy w postaci strony internetowej. O ile w ubiegłym roku przez miesiąc nasz spot widziało 60 tys. użytkowników Facebooka, o tyle w ciągu minionego tygodnia mieliśmy już 88 tys. wyświetleń. W czasie bezpośrednich spotkań i rozmów przypominamy młodszym mężczyznom w wieku 20-35 lat o samobadaniu, a starszym po 45. roku życia o odwiedzeniu lekarza i corocznym badaniu krwi, w tym stężenia antygenu PSA. Niestety, często reagują zdziwieniem i niechęcią do samobadania jąder. Bardziej zainteresowane sprawą są panie, bo dla nich regularne badania są naturalne.

Dr Piotr Sosnowski, radiolog, kierownik centrum medycznego Affidea w Poznaniu: Działając w 42 miejscach Polski, Affidea wykonuje 350 tys. badań rocznie. 60 proc. z nich dotyczy kobiet, a 40 proc. mężczyzn. Ci drudzy częściej unikają lekarzy. Wciąż u wielu pokutuje przekonanie, że choroba oznacza słabość, a oni muszą być macho. A tak naprawdę są bardziej bojaźliwi niż kobiety. I tu właśnie znakomita rola płci przeciwnej, bo to ona często nakłania mężczyzn do badań albo jako pierwsza zauważa niepokojące objawy. Więc i do nich trzeba dotrzeć z informacją o podstawowych samobadaniach, cyklicznych badaniach krwi, w tym stężenia antygenu PSA i bardziej specjalistycznych badaniach przesiewowych dla mężczyzn. Co prawda te dotyczące prostaty nie wywołują pozytywnych skojarzeń, bo zwykle mowa o badaniu palpacyjnym przez odbytnicę, ale ono powoli będzie odchodzić do lamusa. Coraz częściej wykorzystuje się rezonans magnetyczny. Badanie jest bardzo precyzyjne, może wykryć nawet niewielkie zmiany, najlepiej pokazuje tkanki miękkie. W dużym stopniu pozwala określić, z jakim etapem i charakterem choroby mamy do czynienia. Na jego podstawie urolog może planować badanie rozstrzygające, czyli biopsję. Niestety, w Polsce nie ma powszechnego, profilaktycznego badania rezonansem. Pojawia się już w bogatych krajach, np. Norwegii, Niemczech, Anglii. My będziemy do tego dążyć. Z kolei, gdy mowa o profilaktyce raka jąder, podstawowym badaniem - po tym robionym samemu w domu - jest ultrasonografia. To prostsze i bardziej przyjazne badanie niż w przypadku prostaty.

Adam Pawłowski, redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”: Traktowanie męskich nowotworów jako wstydliwego, intymnego tematu to chyba główna bariera. Jeśli zaczniemy o nim otwarcie, w naturalny sposób rozmawiać, dystans się zmniejszy. Jądra to części ciała jak każde inne - potrzebne do życia.

Jakub Wesołowski z Fundacji Kapitan Światełko: Dlatego za postęp uważamy fakt, że w pierwszych dwóch odwiedzonych przez Movember galeriach, mężczyźni nie wstydzili się stać w kolejkach do badania jąder. Bazując na innych kampaniach dotyczących mało uświadomionych tematów, założyliśmy, że w badaniu weźmie udział 40-50 osób dziennie. W Sopocie mieliśmy blisko 80 osób. W Warszawie jednego dnia przebadało się z kolei 155 osób.

Wyleczalność raka jąder i prostaty

Jakub Kajdaniuk: We wczesnym stadium nowotworu jądra wyleczalność wynosi 98 proc. To bardzo dużo. W zależności od tego, jak wcześnie zmiana jest wykryta, może się obyć bez amputacji. A jeśli nawet się zdarzy, nie oznacza dysfunkcji. Można uprawiać seks i zostać ojcem, mając tylko jedno jądro. Wśród 220 mężczyzn przebadanych w tym roku w akcji Movember pojawiły się przypadki niepokojących zmian na jądrach. Konieczne było wyznaczenie dalszej ścieżki badania. Żaden mężczyzna, nawet zdrowy, nie wyjdzie od naszego lekarza bez wyjaśnień i zaleceń. Są też ludzie, którzy wcześniej uczestniczyli w zajęciach edukacyjnych, a w tym roku wrócili do nas podczas Poznańskich Targów Piwnych, dziękując za to, że są już zwycięzcami w walce z nowotworem.

Dr Piotr Sosnowski: Inaczej jest z wyleczalnością raka prostaty, bo to bardzo kapryśny rodzaj nowotworu. Są przypadki zmian, które można obserwować wiele lat, bo się nie rozwijają, a są i bardzo agresywne, w których trzeba operować, stosować radioterapię. Sama operacja też bywa dyskusyjna, bo całkowite usunięcie prostaty wiąże się z osłabieniem lub utratą funkcji seksualnych czy problemem z trzymaniem moczu. Warto więc wykrywać zmiany jak najwcześniej.

Jakub Kajdaniuk: Gdy już żaden argument do mężczyzny nie dociera, upraszczamy sprawę do przykładu samochodu. Jeżeli coś stuka pod maską albo jedziemy z tym do mechanika od razu i płacimy za naprawę 300 zł, albo wolimy nie wiedzieć, że dzieje się coś złego, jeździmy dalej, a potem u diagnosty okazuje się, że połowa samochodu już się rozpadła. Tak samo jest ze zdrowiem człowieka. Im dłużej nie przyznajemy się, że dzieje się coś złego, tym gorsze będą konsekwencje. Jeśli przychodzimy do lekarza z zaawansowanym nowotworem, nie skorzystamy z bezpieczniejszych i mniej inwazyjnych metod leczenia. Rośnie też ryzyko utraty pełnej sprawności. Kolarz Lance Armstrong, który nie ma jednego jądra, przyznaje, że jeździł na rowerze tak długo, jak jądro mieściło mu się w spodenkach. Takie objawy naprawdę trudno przeoczyć, a jednak mężczyźni nie potrafią przyznać się, że coś może być nie tak. I tu bardzo ważną rolę odgrywają kobiety.

Co zwiększa ryzyko choroby?

Jakub Wesołowski: Problem z rakiem i jąder, i prostaty jest taki, że nie ma typowych czynników ryzyka zachorowania. Papierosy, alkohol - zawsze podnoszą ryzyko. Ale jest też sporo mitów, jak np. jazda na rowerze czy podgrzewane fotele w samochodzie.

Dr Piotr Sosnowski: Geny, niestety, odgrywają tu znaczącą rolę. A używki i siedzący tryb życia na pewno nie pomagają żyć w zdrowiu. Ale większość panów jednak choruje za niewinność. Nie ma pewnych, udowodnionych czynników ryzyka.

Jakub Kajdaniuk: To loteria. Nie można powiedzieć „mnie to nie dotyczy”. Jeśli jesteś mężczyzną, to na pewno cię dotyczy.

Dr Piotr Sosnowski: Dlatego musimy dotrzeć do mężczyzn. Gra jest warta świeczki. Ciągle umieramy młodziej niż kobiety. Spróbujmy powalczyć o równouprawnienie w zdrowiu.

Paulina Jęczmionka-Majchrzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.