Co trzeci Polak nie chce mieć karpia na świątecznym stole

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banaś
Norbert Ziętal

Co trzeci Polak nie chce mieć karpia na świątecznym stole

Norbert Ziętal

Hodowcy karpia nie mają łatwo. Z roku na rok maleje popyt na tę rybę, sprzedawaną zwłaszcza jako żywą. Powód? Protesty obrońców zwierząt, zanikająca tradycja o PRL-owskim rodowodzie, ale przede wszystkim różnorodna oferta rybna w sklepach.

Według sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie fundacji Compassion Polska tylko 26,6 proc. Polaków planuje w tym roku zakup żywego karpia. 35,2 proc. chce go kupić w innej formie, natomiast 32,5 proc. chce tej ryby w ogóle. Ogólnopolskie badanie zostało przeprowadzone kilka dni temu na reprezentatywnej grupie 1100 Polek i Polaków.

Jeszcze niedawno karp był niemal obowiązkowym gościem wigilijnego stołu i do jego zakupu nie trzeba było namawiać Polaków. Przed świętami do stoisk z żywymi karpiami, ustawionych zwykle na świeżym powietrzu, ustawiały się długie kolejki chętnych. Tylko na Placu Rybim w Przemyślu, w okresie przedświątecznym było kilka stoisk. Bywały lata, że karpia w ten sposób sprzedawano również przed Świętami Wielkanocnymi.

Jednak popyt na karpia, zwłaszcza żywego, maleje z roku na rok. W ub. roku wiele supermarketów nie zdecydowało się wystawić zbiornika z wodą i rybami. Powód? Protesty obrońców zwierząt.

- W tym roku też nie planujemy takiego basenu. Teraz ludzie są wygodni. Komu się chce zabijać w domu rybę i patroszyć. Rybę można kupić już gotową, nawet odpowiednio przygotowaną, tylko podsmażyć - mówi pracownik działu mięsnego w hipermarkecie w Przemyślu.

Dodaje, że świeży karp, wypatroszony, będzie oczywiście w ofercie. Jednak również inne ryby.

CZYTAJ TEŻ: Marnujemy miliony ton jedzenia. Sytuację pogorszyła pandemia

Spożywanie karpia to tradycja rodem z PRL-u, która wiązała się raczej z metodą na osłodzenie Polakom, chociaż w okresie przedświątecznym, gospodarki wiecznych niedoborów. Żywy karp? Z kolei ta tradycja nie wynikała ani z walorów smakowych, ani podkreślenia jej świeżości, ale z braku odpowiedniej ilości sprzętu chłodniczego do sezonowego przechowywania dużych ilości ryb.

W ub. roku za kg żywego karpia trzeba było zapłacić 17 - 18 złotych. Podobnie za amura. W tym roku ceny mają się kształtować na takim samym poziomie.

CZYTAJ TEŻ: Mamy taaaakie karpie! Z wizytą w Rudzie Różaneckiej u podkarpackich hodowców

Zbiorniki z żywymi rybami na pewno pojawią się w sklepach lub przed nimi. A wraz z nimi protesty obrońców zwierząt.

- Czas skończyć z tym koszmarem! Apelujemy do Ministra Rolnictwa o zakaz sprzedaży żywego karpia i składamy bardzo nietypowe życzenia świąteczne w ramach kampanii przeRYBAne - twierdzą członkowie fundacji Compassion.

- To zwyczaj, którego nie powinniśmy kultywować. Już na etapie transportu, żywe karpie są często wiezione do sklepów w nieodpowiadających ich potrzebom zbiornikach. Następnie, trzymane w ogromnym stłoczeniu w basenach handlowych, otrzymują niedostateczną ilość tlenu i okaleczają się nawzajem. Wreszcie, już po zakupie duszą się w pozbawionych wody reklamówkach, by zostać potem zabitymi przez niewykwalifikowanych do tego ludzi - komentuje dr Krzysztof Wojtas, dyr. departamentu ds. dobrostanu ryb w fundacji Compassion.

CZYTAJ TEŻ: Karp ważył 37,8 kg! To nowy rekord Polski

Norbert Ziętal

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.