Był czas, gdy u stóp pomnika Chrystusa Króla polała się krew

Czytaj dalej
Fot. archiwum Polska Press
Zbyszek Snusz

Był czas, gdy u stóp pomnika Chrystusa Króla polała się krew

Zbyszek Snusz

W 1933 roku w Poznaniu doszło do wydarzeń, o których szybko chciano by zapomnieć. Gdy policja pobiła uczestników antyniemieckiej manifestacji, prasa milczała.

Ten Wielki Tydzień w Poznaniu nie był spokojny. W kwietniu 1933 roku poznaniacy zamiast w spokoju przygotowywać się do świąt Wielkiej Nocy, żyli czym innym.

Od kilku lat stosunki między Polską a Niemcami były napięte - między krajami toczyła się wojna celna. Polskie towary nie mogły być eksportowane do Niemiec, zablokowany był też ich tranzyt. Dodatkowo Berlin cały czas żądał rewizji ustaleń zapisanych w traktacie wersalskim. Prowadząc wojnę celną, Niemcy liczyli, że zniszczą Polskę gospodarczo i politycznie, co otworzyłoby im drogę do wymarzonej zmiany ich wschodnich granic. Za oderwaniem od Polski byłych ziem zaboru pruskiego opowiadały się wszystkie liczące się siły polityczne i społeczne. Nie ustawały ataki propagandowe i szykany, coraz częściej zdarzały się prześladowania i ataki na mniejszość polską w Niemczech. Ciągłym zarzewiem konfliktu było Wolne Miasto Gdańsk. Liga Narodów była zasypywana skargami, a Niemcy ograniczali polskie uprawnienia w mieście i porcie.

Nie zmieniło tego dojście do władzy Hitlera, który jeszcze w pierwszych miesiącach 1933 roku w wywiadzie dla gazety „Sunday Express” domagał się rychłej rewizji granicy polsko-niemieckiej.

Polacy mieli dość. Wobec działań prowadzonych przez Niemców coraz częściej protestowano w największych miastach. Duży antyniemiecki wiec odbył się między innymi 12 kwietnia 1933 roku w Poznaniu. Była to Wielka Środa. Manifestacja, która rozpoczęła się w jednej z hal na terenie poznańskich targów, zgromadziła około pięciu tysięcy osób. O tej części wydarzeń poznańskie gazety informowały w szczegółach - często na pierwszej stronie. To, co działo się później na ulicach miasta, zostało pominięte w poznańskich relacjach prasowych.

„Dziennik Poznański” donosił:

„wiec otworzył doskonały znawca stosunków polsko-niemieckich, p. prezes K. Klerski, wyjaśnieniem, że zwołano do tej sali obywateli, aby zaprotestowali przeciwko potwornym, bezprzykładnym gwałtom, jakie mają miejsce po stronie niemieckiej”.

I dalej: „Niemcy obecnie uważają się widocznie za dość silnych, więc zrzucają maskę obłudnych Europejczyków, wychylając spoza niej właściwe swe oblicze: z jednej strony rabusiów i drapieżców, z drugiej zaś urodzonych okrutników. Jako rabusie wyciągają dłonie po ziemie polskie, jako okrutnicy znęcają się nad przeciwnikami politycznymi, a przede wszystkim nad mniejszością polską”.

Prezes Klerski apelował o poważne potraktowanie tej sprawy. Zachęcał do bojkotu towarów niemieckich i jednocześnie prosił o powstrzymanie się od „wszelkich jaskrawych wystąpień”, takich jak wybijanie szyb czy demolowanie niemieckich lokali. Tego typu zachowania mogłyby bowiem narazić miasto na niepotrzebne koszty i dać Niemcom paliwo do antypolskich wystąpień na forum Ligi Narodów.

Chwilę później na targach padło zdanie:

„Póki świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem”.

Wypowiedział je prezes Związku Obrony Kresów Zachodnich. Kontynuując, nie przebierał w słowach. Niemców nazywał grabieżcami cudzych ziem, wiecznym ogniskiem niepokojów i wulkanem, który w przyszłości może sprowokować nowe nieszczęście - wielką wojnę w Europie. „Odwieczna chęć grabieży, odziedziczona po hydrze krzyżackiej, każe im dążyć do oddarcia od Macierzy prastarych ziem polskich: Pomorza, Śląska, a nawet Wielkopolski” - mówił .

Płomienną przemową zebranych pobudzał też ks. prof. Skaziński. „Obłudni Prusacy tłumaczą się przed światem, że nie pragną wojny, a tylko rewizji traktatów, pokojowych pertraktacji z Polakami na temat zmiany granic państwa polskiego. Zapominają jednak, że (...) Polska nie podejmie nigdy pertraktacji na temat swych obecnych granic, wróg, gdyby pragnął zabrać choć piędź ziemi polskiej, napotka na szlaku granicznym spartański mur piersi i gorących serc Polaków. Lecz to oznacza wojnę” - nie ukrywał, co poruszyło serca wszystkich manifestantów.

Po zakończeniu przemówień wszyscy uczestnicy z rękami uniesionymi w górę ślubowali słowami pieśni „Nie rzucim ziemi” „stać gorąco przy wskazaniach podjętej rezolucji”. Ta zapowiadała między innymi bojkot towarów niemieckich i walkę z „hakatystyczną, plugawą i pornograficzną prasą niemiecką”. W rezolucji znalazły się też punkty o ograniczeniu niepożądanego wjazdu i osiedlania się obywateli niemieckich w Polsce czy o potrzebie natychmiastowego usunięcia z kamienic, drzwi itp. wszelkich napisów niemieckich, „stanowiących pozostałości okresu niewoli”. Te same postulaty podnoszono na poznańskich ulicach po zakończeniu wiecu na terenie targów. Początkowo „publiczność, odśpiewawszy Rotę, skierowała się ku ulicy Zwierzynieckiej, gdzie mieści się redakcja Posener Tageblattu i konsulat niemiecki” - informował „Kurier Poznański”. Tu jeszcze było dość spokojnie piędź ziemi dostępu do obu miejsc chroniły silne oddziały policji.

„Następnie manifestanci, wznosząc po drodze okrzyki przeciwko gwałtom niemieckim oraz na rzecz Polski narodowej i przywódców obozu narodowego, udali się ul. Wjazdową pod pomnik Chrystusa Króla, gdzie odśpiewano Rotę”

- relacjonował „Kurier”.

„Spokój na ogół nigdzie nie został zakłócony”

- dodawał „Dziennik Poznański”.

Obie najważniejsze poznańskie gazety milczały o tym, co naprawdę działo się przed pomnikiem Chrystusa Króla, który został odsłonięty na placu zaledwie pół roku wcześniej - 30 października 1932 roku. O szczegółowym przebiegu wydarzeń można się było za to dowiedzieć ze specjalnej jednodniówki, która w tych dniach była kolportowana w Poznaniu z rąk do rąk.

Czytamy w niej: „W Poznaniu doszło do zajść, które ostatecznie zhańbiły mundury policji naszej, ich dowódców i wszystkich, którzy się nimi posiłkują. Znów polała się na ulicach Poznania polska krew, a kibitki policyjne zwoziły do cel policyjnych nowe ofiary. Gazety polskie milczą o tym”.

Dlaczego?

„W środę o dziewiątej wieczorem zwołał starosta poznański przedstawicieli wszystkich pism i zapowiedział, że każda wzmianka o zajściach, które miały miejsce po wiecu antyniemieckim, ulegnie konfiskacie. Dlatego głucho w prasie polskiej, jedynie rozpisują się o tym z tryumfem pisma niemieckie”.

Gdy zgromadzeni przed pomnikiem śpiewali hymn i Rotę, niespodziewanie do szarży przystąpiły dwa szwadrony konnej i trzy plutony pieszej policji, uzbrojonej w karabiny i okrytej na głowach stalowymi hełmami.

„Była to polska policja, a ci, na których bezwzględnie szarżowała, to manifestanci wznoszący okrzyki przeciwko niemieckim bezprawiom i atakom ich na nasze granice” - czytamy w ulotce.

Protestujący, którzy śpiewali Rotę tuż przed pomnikiem Chrytusa Króla, byli okładani pałkami. A kiedy z ust zgromadzonych popłynęły słowa: „Nie damy wam ziemi - tak nam dopomóż Bóg”, policjanci przystąpili do kolejnego ataku. Tym razem o wiele bardziej bezwzględnego. Efekt interwencji to kilkunastu pobitych Polaków, dwa razy tyle aresztowanych i ciężko ranny student Adam Pohl, który „za czapkę swą studencką i śpiew hymnu narodowego zapłacił obficie broczącą z ran krwią”.

„Wszystko to działo się u stóp pomnika Wdzięczności, pomnika postawionego Chrystusowi Królowi na miejscu dawnego pomnika Bismarcka, który też zakazywał śpiewać Rotę i kazał szarżować policji pruskiej na śpiewających. Ale to była policja pruska, a w środę szarżowała policja polska”.

Manifestacje trwały w kilku punktach miastach jeszcze do późnego wieczora. Część demonstrantów dotarła między innymi na Stary Rynek. Spokój w Poznaniu zapanował dopiero o północy.

A ponad sześć lat później spełniły się słowa prezesa Związku Obrony Kresów Zachodnich. Niemcy sprowokowali nowe nieszczęście - wielką wojnę w Europie.

Zbyszek Snusz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.