Bójki i awantury na Starym Rynku. Radny: Mieszkańcy stąd uciekają

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Dembinski/Polskapresse
Joanna Labuda

Bójki i awantury na Starym Rynku. Radny: Mieszkańcy stąd uciekają

Joanna Labuda

Mieszkania przy ulicy Wrocławskiej pustoszeją. Wszystko przez ciągłe bójki i awantury. Osiedlowi radni twierdzą, że nadal nie jest tam bezpiecznie.

W niedzielę nad ranem na ulicy Wrocławskiej w Poznaniu doszło do poważnej awantury z udziałem kilku mężczyzn. Całe zdarzenie zarejestrował świadek, a nagranie pojawiło się w sieci. Widać na nim, jak agresywny mężczyzna kilkukrotnie atakuje stojącego przy deptaku człowieka. Z dużą siłą kopie go i bije pięściami po głowie, a ten upada na ziemię. Wtedy do bójki włączają się kolejne osoby, które wcześniej próbowały ich rozdzielić. Po awanturze na deptaku zostają tylko ślady krwi. Osiedlowi radni przekonują, że do takich sytuacji dochodzi notorycznie, co sprawia, że ten rejon Starego Miasta pustoszeje.

Policja: jest bezpieczniej

Policjanci otrzymali zgłoszenie o zdarzeniu około godziny 5 rano. Kiedy patrol pojawił się na miejscu, na ulicy Wrocławskiej nie było już ani napastnika, ani pobitego mężczyzny.

– Nikt z nich nie zgłosił się także na komisariat

– mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

(Źródło: Kryminalna Polska)

W ubiegły weekend (kiedy doszło do zdarzenia) służbę na Starym Rynku i w jego okolicach pełniło 50 policjantów. Ci wylegitymowali w sumie 140 osób, nałożyli 13 mandatów i skierowali do sądu dwa wnioski o ukaranie za picie alkoholu w miejscu publicznym. Policjanci przekonują, że choćby te liczby wskazują, że w centrum jest bezpieczniej niż np. w ubiegłym roku.

– Jest spokojniej. Policjanci są na miejscu przez 24 godziny na dobę i jeśli dochodzi do jakiegokolwiek zdarzenia to natychmiast interweniują

– zapewnia Andrzej Borowiak. – Podczas weekendu funkcjonariusze nałożyli tylko 13 mandatów, co pokazuje to, że sytuacja się uspokoiła. To nie są duże liczby – zapewnia.

Choć policja przeprowadza także cykliczne akcje pod kryptonimem „Zero Tolerancji”, mieszkańcy nadal nie czują się bezpiecznie. Działania skoncentrowane na zapewnieniu odwiedzającym Stary Rynek bezpieczeństwa i przeciwdziałaniu przestępczości są organizowane co jakiś czas. Wówczas na terenie całego Starego Miasta jest nie tylko więcej policjantów, ale także strażników miejskich, a zgłoszenia przyjmowane są natychmiast w tzw. mobilnym komisariacie. Policja i osiedlowi radni zgadzają się, co do jednego:

– Dopóki tamtejsi restauratorzy i sklepikarze będą mieli prawo sprzedawać alkohol do białego rana, takie sytuacje będą się powtarzać

– mówi rzecznik policji.

„Mieszkańcy stąd uciekają”

Radni osiedla Stare Miasto przyznają, że sytuacje podobne do tej, która miała miejsce w niedzielę, zdarzają się notorycznie.

– Niestety, jest to norma. Mieszkańcy są zrozpaczeni tym, co się dzieje. Chodzi mi o te osoby, które jeszcze tu zostały, a jest ich coraz mniej. Prawie na całej długości ulicy Wrocławskiej zostało około pięciu rodzin. Ludzie stąd uciekają – mówi Sławomir Cichocki z RO Stare Miasto. I dodaje:– W ubiegłym roku w wydziale meldunkowym dowiedziałem się, że na ulicy Wrocławskiej zameldowanych jest około 370 osób. Natomiast listonosz przyznał, że korespondencję przynosi tylko do około stu. Rozdźwięk między meldunkami, a faktycznymi mieszkańcami jest bardzo duży.

Bójki i awantury na Starym Rynku. Radny: Mieszkańcy stąd uciekają
Grzegorz Dembinski/Polskapresse Mieszkańcy żalą się na ciągłe bójki w okolicach Starego Rynku.

Co ich odstrasza? Krzyki, bójki, awantury, kluby nocne. To właśnie na Starym Rynku i pobliskich uliczkach dochodzi do najgłośniejszych bójek, jak m.in. pobicia Tunezyjczyka i Chilijczyka.

– W tym rejonie nie widzimy skutecznych działań straży miejskiej. Municypalni łapią kierowców, ale jeśli chodzi o sprawy kryminalne i porządkowe, to jedyna instytucja, która działa, to policja. Nie da się jednak ogarnąć wszystkiego, co się tu dzieje – mówi Sławomir Cichocki. – Po godzinie 20.00 rodzice boją się wysłać dziecko do sklepu. Nie dlatego, że coś mu się stanie, ale że będzie musiało oglądać bijących się i pijanych ludzi. To samo dotyczy starszych osób, które wieczorami nie wychodzą już z domów. Boją się i czują ogromny dyskomfort – dodaje.

Radni osiedlowi są przekonani, że władze miasta nie korzystają z wszystkich możliwych rozwiań, by poprawić poziom bezpieczeństwa. Jak twierdzą, żeby uspokoić sytuację na Starym Rynku na początku należałoby zmniejszyć limit sklepów monopolowych. Problemem jest bowiem alkohol.

Joanna Labuda

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.