Andrzej Gurba

Bił i kopał wiele razy. Proces Dawida K. z Dretynka

Bił i kopał wiele razy. Proces Dawida K. z Dretynka
Andrzej Gurba

To był krwawy sylwester w podmiasteckim Dretynku. Uderzony dwumetrowym drągiem Dawid K. nie pozostał dłużny i brutalnie pobił Krzysztofa T.

Dawid K. z podmiasteckiego Dretynka jest oskarżony o ciężkie pobicie Krzysztofa T. z Lubkowa. Sprawa dotyczy sylwestra sprzed ponad czterech lat. Dlaczego dopiero teraz jest proces? Po pierwsze, najpierw był wniosek o dobrowolne poddanie się karze (rok bezwzględnego więzienia i 20 tysięcy złotych zadośćuczynienia), który ostatecznie nie został zaakceptowany, a później oskarżony był poza granicami kraju. Obecnie Dawid K. przebywa w więzieniu. Ma wyrok za inne przestępstwa. Na salę rozpraw został doprowadzony w kajdankach przez policję.

Pokrzywdzony... zaatakował oskarżonego drągiem

Choć to Dawid K. jest oskarżony w tej sprawie, a Krzysztof T. pokrzywdzony, to trzeba na wstępie powiedzieć, że to najpierw Krzysztof T. zaatakował dwumetrowym drągiem Dawida K. Dawid K. przyznał się do winy. Przybliżmy okoliczności tego zadarzenia. W Dretynku w piwnicy rodziny B. zorganizowano sylwestra. Bawiło się na nim ponad dwadzieścia osób. Dawid K. zeznał, że około 30 minut po północy wyszedł z zabawy i kierował się w kierunku domu. W połowie drogi zaatakował go Krzysztof T., uderzając w plecy dwumetrową kantówką. Dawid K. w końcu złapał drąga i wstał. Wtedy uderzył w twarz Krzysztofa T. Przewrócił go na ziemię. Później była niezliczona ilość kolejnych ciosów i kopnięć. W pewnym momencie Dawid K. się opamiętał i przestraszył, że „przesadził”. Przeciągnął półprzytomnego Krzysztofa T. pod lampę i sam zadzwonił na policję. Później przyszło kilka osób z zabawy. Krzysztof T. doznał bardzo poważnych obrażeń. To m.in. złamanie podstawy czaszki, kości twarzo-czaszki, żeber, bioder, stłuczenia mózgu. Te obrażenia zagrażały jego życiu. Leczenie trwało wiele miesięcy. Prokurator Michał Krzemianowski próbował
na sali sądowej jeszcze raz namówić Dawida K. na dobrowolne poddanie się karze. Dawid K. nie skorzystał z propozycji, bo nie zgadza się na bezwzględne więzienie.

Dawid K. miał obrazić Krzysztofa T., nazywając go c...

Jako pierwszy w sądzie zeznawał pokrzywdzony Krzysztof T. – Kilka dni przed sylwestrem Dawid K. obraził mnie przez telefon. W sylwestra byłem pijany i postanowiłem się odegrać. Poszedłem na imprezę do Dretynka i chciałem go uderzyć pałką (Dawid K. jest dwa razy większy od Krzysztofa T. – dop. redakcji). Byłem pijany, niewiele pamiętam. Szybko straciłem przytomność. Nie pamiętam samego zdarzenia. Chciałem go zaatakować, potem już nic nie pamiętam. Przez telefon nazwał mnie „c... nad c…”. Postanowiłem się odegrać. Miałem kominiarkę. Pomyślałem, że ją ubiorę i go zaatakuję. Nie pamiętam, ile ciosów zadałem oskarżonemu. Myślę, że uderzałem go w plecy – zeznawał Krzysztof T. Obraźliwe słowa, o których mówił pokrzywdzony, miały być użyte przez oskarżonego w obecności byłej dziewczyny Krzysztofa T. – Dziewięć dni leżałem na OIOM-ie w Słupsku. A potem byłem pięć miesięcy
na zwolnieniu lekarskim. Trzy miesiące chodziłem o kulach. Do tej pory odczuwam ból w biodrze. Mam zawroty głowy. Chcę zadośćuczynienia w wysokości 20 tysięcy złotych – mówił Krzysztof T.

Wcześniej pokrzywdzony zeznawał inaczej

Adwokat oskarżonego Krystian Kasperski pytał o szczegóły telefonu, w którym Dawid K. miał obrazić pokrzywdzonego. – Ten telefon był w Wigilię. Dzwoniłem do byłej swojej dziewczyny. Oskarżony był przy niej. Wtrącił się do rozmowy. Wcześniej nasze relacje były dobre, kolegowaliśmy się. Nie było konfliktów – mówił Krzysztof T. Mecenas pytał, dlaczego Krzysztof T. nie spotkał się z Dawidem K. i nie wyjaśnił tych słów. – Nie wiem – odpowiedział Krzysztof T. Dodał, że źle zrobił, że go zaatakował (postępowania karnego przeciwko Krzysztofowi T. nie było – dop. redakcji). Sąd pytał Krzysztofa T. m.in. o to, dlaczego we wcześniejszych zeznaniach (przed policją) nie wspomniałem o tym telefonie. – Wcześniej było mi głupio powiedzieć, że on tak mnie nazwał. Dzisiaj to już musiałem powiedzieć – stwierdził pokrzywdzony. Sąd stwierdził też, że wcześniej pokrzywdzony nie mówił o kołku, a dzisiaj
mówi, że chciał go zaatakować. – Dzisiaj to sobie wszystko odtworzyłem – zeznał Krzysztof T. Sąd : – Kiedy wróciła panu pamięć? Pokrzywdzony: – Trzy miesiące po zdarzeniu.

Ksywkę „cipek” miał od dziecka

Na wniosek prokuratora na salę rozpraw przyniesiono dwumetrowy drąg. – Nim zostałem uderzony – powiedział Dawid K. Dodał, że po całym zdarzeniu zadzwonił na policję, bo chciał pomóc Krzysztofowi T. – Stwierdziłem, że nie jest z nim dobrze – zeznał. Sąd wrócił jeszcze do zabawy sylwestrowej w piwnicy w Dretynku. – Krzysztof T. przyszedł, podał rękę. Nie miał żadnych pretensji. Chyba mu nawet piwo otworzyłem – zeznał Dawid K. Zaprzeczył, aby wcześniej powiedział do niego przez telefon, że jest „c…nad c…”. – Od dziecka miał ksywę „cipek”. Każdy na niego tak wołał. On się nigdy o to nie obrażał. Nie wiem, może myślał, że ja jestem z jego dawną dziewczyną – zeznał oskarżony. Według niego, po samym pobiciu, Krzysztof T. leżał kilka minut na ziemi. – Pytałem go, czy jest ok. Odpowiedział, że tak. Jak przyjechała policja, to Krzysztof T. wstał – mówił Dawid K. Nic nie wniosły do sprawy zeznania 18-letniej Beaty B. Zeznała, że niewiele wie albo nie pamięta.

Miał kominiarkę, ale poznałem go po głosie

Jako kolejny zeznawał Michał G. – Był sylwester. Przyszedł Krzysztof T. Pytał o Dawida, czy jest na imprezie. Miał przy sobie kołek. Wziąłem i go odrzuciłem pod płot. To było przed budynkiem. Potem Krzysiek wszedł do piwnicy. Było grubo po północy, kiedy powiedział, że idzie do domu – mówił Michał G. Zeznał też, że Krzysztof T. miał na sobie kominiarkę i że poznał go po głosie. Świadek zasugerował, że Krzysztof T. mógł chcieć się odegrać za to, że Dawid K. zgłosił na policję, że jego brat jeździ pijany samochodem. Poza tym potwierdził, że Krzysztof T. miał ksywę „cipek” i nie obrażał się o to. W sądzie Michał G. zeznawał inaczej niż wcześniej na policji. Sąd odczytał jego zeznania. Wtedy Michał G. mówił, że nic nie pamięta, bo „film mu się urwał” i że nie widział Krzysztofa T. Michał G. oświadczył, że nie chciał iść do sądu i stąd zeznawał wcześniej, jak zeznawał. Poza tym oświadczył, że policjanci pytali go tylko o pobicie, a nie o to, co działo się wcześniej.

Sąd zauważył, że w wcześniejszych zeznaniach Michał G. powiedział, że po godz. 22 już nic pamięta. – A teraz wszystko pan pamięta... – stwierdził sędzia.

Było zawiadomienie na brata Krzysztofa T.

Dawid K. wyjaśnił sprawę zawiadomienia policji przez pijanego brata Krzysztofa T. – Przyjechał do sklepu pijany. Prosiłem go, aby odjechał, bo są dzieci. Nie chciał odjechać, dlatego zadzwoniłem na policję Kolejny świadek Bogusław D. zeznał, że kiedy szedł do piwnicy, zauważył postać chowającą się za drzewem. – Powiedziałem, nie chowaj się, wychodź, idziemy razem na imprezę. Myślałem, że to Mateusz B. Nikt zza tego drzewa nie wyszedł. Po toaście, poszedłem do domu. To była niska postać. Nie wiem, czy coś trzymała w dłoni. Dawid K., idąc do domu, musiał przechodzić obok tego drzewa – mówił świadek. Sąd odczytał zeznania Jolanty B., która niedawno zmarła. Wynikało z nich, że Krzysztof T. był na imprezie i że ktoś powiedział, iż widział go z jakąś pałą. Sąd odroczył sprawę, bo na wniosek adwokata oskarżonego przesłuchany zostanie jeszcze Mateusz B.

Andrzej Gurba

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.