Afera w SM Sielska: Były prezes oskarżony, ale choruje psychicznie

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
Łukasz Cieśla

Afera w SM Sielska: Były prezes oskarżony, ale choruje psychicznie

Łukasz Cieśla

Afera w Spółdzielni Mieszkaniowej Sielska: były prezes został oskarżony o malwersacje z mieszkaniami. Proces stanął w miejscu. Tomasz P. przedstawia dokumenty wskazujące, że choruje psychicznie. Jednocześnie - mimo choroby - przyznał, że dostał pracę jako maszynista na kolei.

„Sielska” to niewielka spółdzielnia mieszkaniowa. Jej budynki znajdują się na poznańskim Górczynie oraz w Kórniku. Cztery lata temu wybuchła afera z byłym prezesem Tomaszem P. w roli głównej. Sprawa trwa.

Obecne władze spółdzielni podkreślają, że wskutek działalności byłego prezesa - odwołanego w 2010 roku - jej straty wyniosły ponad pół mln zł.

Tomasz P. miał bezprawnie przypisywać spółdzielcze własnościowe prawo do kilku lokali. Sobie lub swojej rodzinie. Dla jednego z mieszkań udało mu się nawet utworzyć dwie księgi wieczyste. Potem, pod te lokale, zaciągał prywatne pożyczki.

Pieniądze dostawał od spółki Mariusza T., doradcy finansowego, który jest oskarżonym w gigantycznej „aferze mieszkaniowej”. Chodzi w niej o udzielanie pożyczek, których wartość miała być sztucznie zawyżana w aktach notarialnych, by przejmować nieruchomości. W przypadku SM Sielska Mariusz T. został uznany przez prokuraturę za ofiarę działań byłego prezesa.

Trzy zawiadomienia

Były prezes Tomasz P. to stały bywalec sądów. W jego karcie karnej doliczyliśmy się 11 wyroków za różne oszustwa i fałszowanie dokumentów.

Sprawa karna związana z jego działalnością w SM Sielska rozpoczęła się w 2013 roku. Zawiadomienie złożyła poznańska notariusz, do której przyszedł m.in. Tomasz P. Były prezes i jeszcze jedna osoba miały zbyć dwa mieszkania przy ul. Sielskiej. Nabywcą miała być spółka kierowana przez doradcę Mariusza T. Transakcja była związana z pożyczkami Tomasza P. od Mariusza T. i jego otoczenia.

W kwietniu 2013 roku pani notariusz sporządziła umowy między mężczyznami. Gdy Mariusz T. próbował potem wpisać się do księgi wieczystej lokali, było to niemożliwe. Sąd odmówił wskazując na poważne wątpliwości. Przy jednym z lokali pojawiły się dwie księgi wieczyste. W drugim przypadku niejasne było prawo byłego prezesa do dysponowania mieszkaniem.

Wkrótce sama spółdzielnia zaalarmowała prokuraturę, że na dokumentach potwierdzających rzekome prawo Tomasza P. do lokali widniał m.in. podpis byłej wiceprezes Zofii M. Co istotne, kobieta odeszła z zarządu spółdzielni dwa miesiące przed sporządzeniem kwestionowanych dokumentów.

Na podejrzanym dokumencie o przyznaniu Tomaszowi P. jednego z lokali widniał również podpis rzekomego pełnomocnika zarządu spółdzielni. Ale we władzach SM nikt o nim nie słyszał. Władze „Sielskiej” informowały również, że były prezes mógł przywłaszczać pieniądze za ustanowienie praw własnościowych do pięciu lokali.

Pokrzywdzony przez eksprezesa poczuł się też doradca Mariusz T., o czym śledczych zawiadomił jego prawnik.

Szybki akt oskarżenia

Tomasz P. pierwsze zarzuty usłyszał w styczniu 2014 roku. Przyznał się do oszustw i chciał dobrowolnie poddać się karze. Dodał, że leczy się psychiatrycznie. Z jego wyjaśnień wynikało, że pojawienie się w spółdzielni zawdzięczał ojcu, gdy ten był członkiem zarządu.

Nielegalny obrót mieszkaniami tłumaczył pożyczkami zaciąganymi u Mariusza T. Pod zastaw dał m.in. mieszkanie swojej siostry - bez jej wiedzy.

Zapewniał, że pożyczał stosunkowo niewielkie kwoty. Na przykład 20 tysięcy zł. Ale na akcie notarialnym pojawiła się kwota bliska 100 tys. zł.

- Mariusz T. chciał ode mnie dużo więcej pieniędzy niż mi pożyczył. Zacząłem fałszować dokumenty

- twierdził Tomasz P.

Śledczy nie dopatrzyli się niczego nagannego w zachowaniu Mariusza T. Już tydzień po postawieniu zarzutów byłemu prezesowi policja sporządziła akt oskarżenia. Uznała, że były prezes „Sielskiej” okłamał Mariusza T. i jego znajomego w trakcie zawierania umów o pożyczki. Wprowadził ich w błąd, że pod zastaw może dać lokale, do których nie miał prawa. Doprowadził ich do niekorzystnego rozporządzenia.

"Sielska" to niewielka spółdzielnia. Jej budynki znajdują się na poznańskim Górczynie oraz w Kórniku. Oprócz Tomasza P. we władzach
Adrian Wykrota "Sielska" to niewielka spółdzielnia. Jej budynki znajdują się na poznańskim Górczynie oraz w Kórniku. Oprócz Tomasza P. we władzach spółdzielni przez pewien czas zasiadał jego ojciec. Obecne władze SM stanowczo odcinają się od oskarżonego eksprezesa

Jednak proces szybko się nie rozpoczął. Prokuratura postanowiła przyjrzeć się kolejnym wątkom działalności Tomasza P., np. fałszowaniem przez niego podpisów. Podczas przesłuchania w czerwcu 2014 roku były prezes potwierdził, że podrabiał podpisy innych osób, by przyznać sobie prawa do mieszkań. Zdarzało się też, jak przyznał, że pracownicy nie czytali dokumentów. Podpisywali nieświadomie. Tak właśnie papiery o przydziałach podpisywała była wiceprezes Zofia M. Z zawodu jest fryzjerką. Jak tłumaczyła na przesłuchaniu, w spółdzielni była „od podpisywania dokumentów”.

- Nie czytałam ich. Pan Tomasz przyjeżdżał do mnie i mówił, że dokumenty są „na wczoraj”. Kazał szybko podpisywać

- zeznała Zofia M.

Chory zostaje maszynistą

Prokuratura, przed zamknięciem śledztwa, powołała biegłego, by zbadał stan zdrowia byłego prezesa. Lekarz potwierdził, że Tomasz P. ma zaburzenia psychiatryczne, ale popełniając przestępstwa miał zdolność rozpoznania swoich czynów.

W grudniu 2015 powstał kolejny akt oskarżenia. Trafił do sądu. Oprócz wcześniejszych zarzutów działania na szkodę Mariusza T. i jego znajomego, śledczy oskarżyli byłego prezesa o kolejne przestępstwa. Dotyczą m.in. wyłudzenia w sądzie dokumentów w celu założenie księgi wieczystej lokali. Podstawą były fałszowane dokumenty.

W trakcie śledztwa Tomasz P. najpierw miał adwokata z urzędu. Potem prowadzenie sprawy zlecił obrońcy „z wyboru” - adw. Arkadiuszowi Teteli. Ten, w październku 2016 roku, zaczął domagać się od Sądu Okręgowego, aby przesłuchał psychiatrę leczącego Tomasza P. Lekarz miałby zeznać, że były prezes wskutek choroby nie mógł podejmować racjonalnych decyzji. Z kolei żona Tomasza P. miałaby potwierdzić, że jej mąż jest łatwowierny, szybko ulega namowom innych, jest niestabilny emocjonalnie. Krótko po tych wnioskach adwokata miała odbyć się rozprawa przeciwko Tomaszowi P. Nie pojawił się, bo trafił do więzieniu w celu odbycia wcześniejszego wyroku.

Kolejna rozprawa odbyła się po miesięciu, w listopadzie 2016 roku. Tomasz P. został doprowadzony z więzienia. Skarżył się na poważne kłopoty z psychiką, że bierze silne leki psychotropowe. Pytany przez sąd o obecne miejsce pracy wskazał, że... jest maszynistą w Kolejach Wielkopolskich.

Były prezes: jestem ofiarą

Podczas przesłuchania w sądzie Tomasz P. odwołał swoje wcześniejsze przyznanie się do winy. Przekonywał, że padł ofiarą działań doradcy finansowego Mariusza T. Zapewniał, że dostawał niskie kwoty, które zawyżano w aktach notarialnych dotyczących pożyczek.

Były prezes skarżył się, że Mariusz T. mu groził i to on miał zaproponować „deale” ze spółdzielczymi lokalami. Podobno, by wymóc spłatę rzekomo zawyżonych pożyczek, pod jego mieszkaniem pojawiali się „barczyści panowie”. Mieli straszyć, że coś złego spotka dzieci Tomasza P.

- Wcześniej przyznałem się do winy, bo było niepisane ustalenia, że dostanę wyrok w zawieszeniu, jeśli nie będę kręcił i kombinował. Chciałem szybko zamknąć temat

- wypalił w sądzie Tomasz P.

Jego adwokat domagał się od sądu, by zgłębił wątek gróźb, które ponoć padały ze strony Mariusza T. i jego otoczenia. Sąd miałby także przyjrzeć się udzielanym pożyczkom przez doradcę Mariusza T.

Taką linią obrony byłego prezesa zaskoczony jest prawnik, który reprezentuje Mariusza T., i jego spółkę.

Radca prawny Tomasz Konieczny: - Obecne tłumaczenia pana P. nie korespondują z jego zeznaniami z 2016 roku w sprawie, która dotyczyła jednego z lokali z ul. Sielskiej. Wówczas jako świadek zeznał, że lokal nr 5 trafił do jego ojca na podstawie sfałszowanego przydziału. Pan P. przyznał się do sfałszowania podpisów własnego ojca oraz trzeciego członka zarządu. Jego obecna taktyka jest obliczona na niski wymiar kary. Próbuje na siłę znaleźć motyw inny niż zarobkowy. Gdyby faktycznie był zmuszany i się bał, to nie sprzedawałby i nie wprowadzałby w błąd kontrahenta, który miał być rzekomo źródłem tego strachu. To zakrawa na ironię. To tak, jakby osoba zastraszona przez uzbrojonego napastnika i zmuszana do wydania telefonu komórkowego, wydała mu z drugiej kieszeni zabawkę dla dzieci.

Proces stanął w miejscu

Poznański Sąd Okręgowy postanowił, że Tomasza P. mają zbadać kolejni biegli. Chodzi o ocenę, czy może uczestniczyć w procesie jako oskarżony.

Od stycznia Tomasz P. nie stawia się na rozprawy. Przedstawia zwolnienia lekarskie podbijane początkowe przez lekarza będącego specjalistą od chorób zakaźnych. Podobno zaczął przyjmować podwójne dawki leków psychotropowych. Tymczasem radca prawny spółdzielni, mec. Ireneusz Schiller, napisał do sądu, że Tomasz P. ma normalnie funkcjonować i zdaniem władz spółdzielni pracować na poczcie.

Sąd Okręgowy w Poznaniu od kilku miesięcy próbuje doprowadzić do badania Tomasza P. W maju sąd wydał nakaz doprowadzenia oskarżonego do psychiatrów. Ale do biegłych nie dotarł. Tomasz P. pojawił się za to na oddziale psychiatrycznym w jednym z poznańskich szpitali. Kliniką psychiatrii kieruje tam bliski krewny lekarza, u którego leczy się prywatnie.

Obrońca byłego prezesa nie chciał komentować trwającej sprawy karnej. Adw. Arkadiusz Tetela wskazał, że obowiązuje go tajemnica adwokacka. Przekazał nam numer do byłego prezesa. Tomasz P. nie odbierał telefonu.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.