Dariusz Chajewski

40 mln zł czeka. Wystarczy wytypować sześć liczb. Gdyby to było takie proste...

Jak wygrać w totka? Zdaniem matematyków nie ma nic prostszego. Fot. Robert Kowalik Jak wygrać w totka? Zdaniem matematyków nie ma nic prostszego.
Dariusz Chajewski

W dzisiejszym losowaniu Totalizatora Sportowego do wzięcia jest 40 mln zł. Jak wyliczyli matematycy, mamy szansę na wygraną jak 1 do 14 milionów...

Na kupce Totalizatora Sportowego uzbierało się już sporo kumulacyjnych pieniędzy. To oznacza, że w dzisiejszym losowaniu można zgarnąć nawet 40 mln zł. Jeżeli teraz padnie jedna główna wygrana, prawdopodobnie będzie najwyższą nagrodą w historii gier liczbowych w Polsce. Dotychczasowa najwyższa wygrana padła w sierpniu ubiegłego roku. W kolekturze w Ziębicach nadano kupon, który przyniósł nagrodę w wysokości 35.234.116,20 zł.

Na odebranie nagrody mamy 60 dni. Od naszych milionów zapłacimy 10 proc. podatku

Jak wynika ze statystyki, największe szanse w regionie mamy, wysyłając kupon w Gorzowie. Tam w 2009 roku padła wygrana 10,2 mln zł, w 2015 - 7,6 mln, a w 2008 - 6 mln. Do tego kilka razy po 3 mln zł. W 2012 roku ktoś cieszył się z 8,8 mln w Nowej Soli, a w 2000 - z 7,9 mln w Sulechowie.

Nie ma nic prostszego

Jak wygrać w totka? Zdaniem matematyków nie ma nic prostszego. Prawdopodobieństwo prawidłowego wytypowania „szóstki” wynosi... 1:13.983.816. W tylu kombinacjach może ułożyć się sześć zwycięskich liczb spośród 49 biorących udział w losowaniu. Żeby być pewnym sukcesu, wystarczyłoby kupić właśnie tyle kuponów, na każdym podać inną kombinację liczb i potem już tylko czekać na wygraną... Tylko że koszt zakupu tylu kuponów oczywiście przekracza wartość kumulacji. A na dodatek jest ryzyko, że ktoś jeszcze prawidłowo wytypuje właściwą kombinację i nasz misterny plan weźmie w łeb.

Nie odebrali milionów

A jeśli wygramy? Wystarczy odebrać miliony. Spokojnie, mamy na to 60 dni. Wygrane pieniężne w Lotto wypłaca się wyłącznie za zwrotem kuponu. Od sumy odejmijmy też 10 proc., bo tyle zabierze fiskus. Zdarza się, że gracze nie śpieszą się z odbiorem pieniędzy. Taki przypadek miał miejsce na przykład w 2010 roku. Szczęśliwiec, który 25 marca trafił „szóstkę” w Tarnowskich Górach, ponad miesiąc nie zgłaszał się po odbiór wygranej, czyli po ponad 10,5 mln zł. W ostatnich latach zdarzały się przypadki, że nikt nie zgłosił się po majątek, na przykład po 11,8 mln zł w Wejherowie w 2008 roku. Podobnie było w Chojni¬cach. W 2012 roku ktoś nie zgłosił się po... 17.112.504,60. Los naprawdę bywa ślepy...

Na co przeznaczamy wygraną? Zazwyczaj na poprawienie sytuacji rodziny, na podróże. Jak uczy doświadczenie, nasza wyobraźnia z trudem ogarnia kwoty powyżej dwóch, trzech milionów. A czterdzieści...?

Dariusz Chajewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.