Wielkopolska nigdy nie była tak zniszczona!

Czytaj dalej
Fot. OSP Trzemeszno
Łukasz Cieśliński, Norbert Kowalski

Wielkopolska nigdy nie była tak zniszczona!

Łukasz Cieśliński, Norbert Kowalski

Nawałnica, która tydzień temu przeszła przez Wielkopolskę, była największą w historii naszego regionu. Tylko do wczoraj strażacy otrzymali ponad 4600 zgłoszeń. Do tragedii doszło w Trzecianowie, gdzie zginęła kobieta.

Nigdy w naszym życiu i karierze strażaków ochotników nie mieliśmy do czynienia ze zniszczeniami na taką skalę. Do tej pory nasza gmina i powiat były enklawą spokoju nawet podczas najbardziej niebezpiecznych burz przechodzących przez Wielkopolskę - nie ukrywa Sławomir Borowiak z Ochotniczej Straży Pożarnej w Żydowie (gmina Czerniejewo, powiat gnieźnieński).

On sam uczestniczył w akcji pomocy i usuwania zniszczeń po nawałnicy, która w nocy z 11 na 12 sierpnia (z piątku na sobotę) przeszła nad Wielkopolską oraz województwami kujawsko-pomorskim i pomorskim.

Żywioł, jakiego wcześniej nie było

W Wielkopolsce ubiegłotygodniowa burza największe zniszczenia poczyniła w powiatach gnieźnieńskim i wrzesińskim. Poza tym nawałnice mocno odczuli także mieszkańcy powiatów gostyńskiego, rawickiego, średzkiego i śremskiego. Wiele domów i budynków gospodarczych zostało zniszczonych, uszkodzone zostały linie energetyczne, a mnóstwo drzew było dosłownie wyrywanych z korzeniami.


W domu rodziców zerwało część dachu. Rano z rodzeństwem przyjechaliśmy pomóc w naprawie. Poza tym burza uszkodziła też jedną ze ścian budynku gospodarczego

- opowiadała nam jedna z mieszkanek gminy Książ Wielkopolski, która pomagała swoim rodzicom w Sebastianowie (powiat śremski).

- Nigdy nie widziałam, żeby wiatr bez problemu przerzucał z miejsca na miejsce ciężkie od wody baloty. A po tej burzy były porozrzucane po całym polu. Część z nich znalazła się też na drodze - to już z kolei słowa jednej z mieszkanek Kołacina, również w powiecie śremskim.

Niestety nie we wszystkich miejscach skończyło się „tylko” na zerwanych dachach lub porozrzucanych balotach. Do tragedii doszło w miejscowości Trzecianów w gminie Borek Wlkp. (powiat gostyński), gdzie śmierć poniosła kobieta, którą uderzyła belka w stodole. Chociaż została przewieziona do szpitala w Lesznie, nie udało się jej uratować (w całej Polsce zginęło sześć osób).

W akcji ratunkowej i pomocniczej na terenach najbardziej dotkniętych nawałnicą uczestniczyły tysiące strażaków. Tego dnia pracowali zarówno strażacy zawodowi, jak i ochotnicy. Na dyżur „ściągani” byli również strażacy, którzy formalnie mieli tego dnia wolne.

- W dniu nawałnicy dostaliśmy ostrzeżenie od IMGW, że na teren Wielkopolski zbliżają się gwałtowne burze. Komendant wojewódzki straży pożarnej podjął decyzję o zwiększeniu liczby osób na stanowiskach kierowania, gdzie później napływały zgłoszenia od mieszkańców. Ponadto sprawdzaliśmy także, czy strażacy, którzy mieli wtedy dzień wolny, mogliby pojawić się na służbie - opowiada Karol Kędziorski, oficer prasowy wielkopolskich strażaków.

Najgorsza sytuacja była w okolicach Gniezna, gdzie strażacy od początku musieli wybierać najpoważniejsze zgłoszenia, które trzeba było obsłużyć w pierwszej kolejności.

- Przy takiej liczbie zgłoszeń nie było to proste. Żeby to wszystko przebiegało płynnie, w pierwszej godzinie działań mieliśmy już pięciu dyżurnych, którzy przyjmowali zgłoszenia, podczas gdy na co dzień na stanowisku kierowania jest tylko jedna osoba - opisuje Bartosz Klich, oficer prasowy PSP w Gnieźnie.

Tylko w powiecie gnieźnieńskim strażacy odebrali w ciągu ubiegłego weekendu prawie 1200 zgłoszeń. Uszkodzonych zostało ponad 240 budynków, a większość powiatu przez długi czas pozostawała bez prądu. W akcji usuwania skutków burzy łącznie uczestniczyło 500 strażaków państwowej oraz ochotniczej straży pożarnej. Zniszczeniu uległo też aż 6 tys. hektarów lasów. Największe straty powstały w Leśnictwie Kowalewko, gdzie oszacowano je na 70-80 procent powierzchni oraz Leśnictwie Nowaszyce, gdzie zniszczone zostało ok. 70-90% powierzchni lasu.

Strażacy, którzy uczestniczyli w usuwaniu szkód, przyznają, że takich zniszczeń jeszcze nie widzieli.

Nikt z nas nie widział wcześniej takiego zjawiska. Nasza jednostka składa się praktycznie z młodych osób, więc dla nas wszystkich było to nowe przeżycie

- nie ukrywa Krystian Perkowski z OSP Strzyżewo Smykowe, dodając, że strażacy pracowali prawie bez przerwy.

- Kilkanaście godzin ciężkiej fizycznej pracy, chwila przerwy i... następne kilka dni usuwania skutków nawałnicy - opisuje Krystian Perkowski.

Strażak z OSP Modliszewo: - Przez ponad 60 godzin prowadziliśmy akcję tylko na terenach wsi Modliszewo, Modliszewko, Goślinowo. To stosunkowo mały obszar, ale po tym można wywnioskować, jaki jest ogrom szkód. Do tego dochodziły nocne pożary aut czy zalane piwnice.

Strażak z OSP Łubowo: - Przez cały czas towarzyszyło nam niedowierzanie, a mnie osobiście momentami przerażenie. Sam ogrom zniszczeń, liczba zgłoszeń oraz ludzi oczekujących, aż ktoś do nich przyjedzie... To wszystko nie mieści się w głowie. Jeździliśmy praktycznie od zgłoszenia do zgłoszenia.

W szoku byli również sami mieszkańcy, którzy otrzymywali pomoc od strażaków. - Chyba nie ma u nas rodziny, której coś by się nie stało. Albo zerwało dachówki, albo dach. W jednym miejscu zapadła się nawet część stodoły - opowiada mieszkanka Chwałkowa Kościelnego (powiat śremski).

Tysiące ludzi bez prądu

Pełne ręce roboty od początku mieli również pracownicy Enei. Tylko w Wielkopolsce z powodu burzy bez prądu było ok. 150 tys. ludzi.

- Już w ciągu pierwszej doby przywróciliśmy zasilanie do ok. 130 tys. gospodarstw domowych i firm. W poniedziałek przywróciliśmy dostawy do kolejnych kilkunastu tysięcy osób. Pozostało ok. 3-4 tys. niezasilonych punktów poboru energii. To głównie mieszkańcy powiatów gnieźnieńskiego, wrzesińskiego i średzkiego, które w czasie piątkowej nawałnicy ucierpiały najbardziej - opowiada Danuta Tabaka, rzecznik prasowy Enei.

I dodaje: - Do czwartku usunęliśmy prawie wszystkie uszkodzenia w sieci średniego napięcia. Obecnie sprawdzamy sieć niskiego napięcia, czyli bezpośrednio zasilającą gospodarstwa domowe i na bieżąco usuwamy ujawniające się awarie. Od 11 sierpnia ponad sto brygad Enei Operator i firm współpracujących bez przerwy pracuje nad wznowieniem dostaw energii elektrycznej. Z powodu przewróconych drzew i połamanych konarów miejscami trudno było dotrzeć do naszej sieci.

Na obszarze Wielkopolski nawałnica całkowicie uszkodziła 500 słupów średniego i niskiego napięcia. To jednak i tak zaledwie część uszkodzeń w skali obszaru, który obsługuje Enea. Biorąc pod uwagę jeszcze m.in. województwa pomorskie czy kujawsko-pomorskie, łącznie burza uszkodziła ok. 2500 słupów energetycznych.

Wielkopolska nigdy nie była tak zniszczona!
OSP Trzemeszno Burza nad Gnieznem rozpętała się, kiedy w katedrze trwała inauguracja Festiwalu Akademii Gitary. Tuż przed zakończeniem koncertu w wieżę katedry uderzył piorun, zgasło światło, ludzie zaczęli panikować. Niezwykle zachowali się muzycy, którzy, choć formalnie koncert się zakończył, zaczęli grać, by uspokoić spanikowanych widzów. Po przejściu nawałnicy okazało się, że nie tylko dach bazyliki w Gnieźnie ucierpiał. - W kilku miejscach wichura poderwała okrycie blachowe, głównie od strony rezydencji, czyli od strony południowej - opowiada proboszcz ks. kan. Jan Kasprowicz. Ponadto w kilku miejscach brakuje szyb ochronnych. W niektórych miejscach odpadły witrażowe fragmenty maswerków okiennych - górnych partii gotyckich okien. Oprócz tego na pół przełamany został pozłacany krzyż znajdujący się nad kopułą w środkowej części budynku.

Miliony od wojewody... I zbyt późna pomoc rządu?

Piątkowa burza spowodowała, że pełne ręce roboty mieli nie tylko strażacy i energetycy, ale także pracownicy Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego, które działa przy Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim. W poniedziałek wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann spotkał się z szefami służb zaangażowanych w akcje ratownicze i pomocnicze. Jednocześnie pracownicy urzędu zbierali już informacje o liczbie poszkodowanych osób oraz przyjmowali wnioski o zasiłki. Tylko do poniedziałku wpłynęło ponad dwa tysiące wniosków o zasiłki w wysokości do 6 tysięcy złotych.

W środę wojewoda przekazał poszczególnym gminom ponad 12 mln zł na wsparcie osób poszkodowanych w nawałnicach. Pieniądze trafią do 2105 rodzin z 25 gmin. Najwięcej, bo aż 1000 rodzin, otrzyma łącznie 6 mln zł w Gnieźnie. Ponad 3,2 mln zł trafi do Wrześni a 1 mln do Jaraczewa. To jednak nie oznacza końca działań.

- Nadal sprawdzamy stan budynków komunalnych i prywatnych. Wciąż pracujemy także nad wnioskami o odszkodowania - informuje Waldemar Paternoga, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim.

Ponadto w ostatnich dniach strażacy przeprowadzili kontrole obozów i kolonii dla dzieci w 22 lokalizacjach. W dwóch obozowiskach wykazano nieprawidłowości w postaci m.in. na braku przeglądu gaśnic oraz niebezpiecznie pochylonego drzewa, które zostało usunięte po kontroli.

Wiele kontrowersji wzbudziła za to reakcja rządu. Wobec ministra Mariusza Błaszczaka czy premier Beaty Szydło pojawiały się zarzuty o opieszałość. Krytyczne głosy dotyczyły również faktu, że do pomocy w miejscach najbardziej dotkniętych nawałnicą (jak np. miejscowość Rytel w woj. pomorskim) nie wysłano od razu wojska. Z kolei w przypadku Wielkopolski żołnierze w ogóle nie zostali oddelegowani do pomocy.

Po konsultacjach ze służbami uznaliśmy, że nie ma konieczności wsparcia ze strony wojska. Realizowaliśmy nasze zadania zgodnie z planem zarządzania kryzysowego i stosowaliśmy się do procedur

- wyjaśnia Waldemar Paternoga.

Wielkopolska nigdy nie była tak zniszczona!
Magdalena Smolarek Szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Mariusz Błaszczak odwiedził Gniezno w ramach objazdu miejscowości w województwie wielkopolskim, które ucierpiały w piątkowej nawałnicy

W środę w Poznaniu pojawił się za to minister Mariusz Błaszczak, który spotkał się z lokalnymi samorządowcami w Urzędzie Wojewódzkim. Następnie pojechał do Gniezna, gdzie wizytował uszkodzoną podczas burzy katedrę oraz spotkał się z mieszkańcami. Jednocześnie minister zaprzeczał, by pomoc ze strony państwa przyszła zbyt późno.

- Pojawiają się zarzuty, że dopiero dzisiaj (w środę - dod. red.) przyjechałem. Wczoraj (we wtorek - dod. red.) byłem w województwie kujawsko-pomorskim, premier w pomorskim. My działamy w sposób odpowiedzialny. W sobotę odbyła się narada, wideokonferencja, gdzie odebraliśmy meldunki składane przez komendantów wojewódzkich państwowych straży pożarnych oraz samych wojewodów. Następnie były podejmowane skuteczne działania, które skupione były na ratowaniu życia. Dziś ten etap mamy za sobą, dziś to etap szacowania szkód i pomocy materialnej dla tych, którzy zostali przez żywioł dotknięci - mówił w środę w Gnieźnie Mariusz Błaszczak. I dodawał, że w przypadku Wielkopolski nie pojawił się żaden wniosek o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.

System nie zadziałał? A może nie istnieje?

Chociaż służby i przedstawiciele wojewody przekonują, że dotarły do nich ostrzeżenia o zbliżającej się burzy, zaś akcja pomocnicza była prowadzona zgodnie z regułami, które stosuje się w sytuacjach kryzysowych, nie brakuje też głosów krytycznych. Polscy Łowcy Burz (miłośnicy niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych) uważają, że zabrakło skutecznych ostrzeżeń dla mieszkańców przed zbliżającą się nawałnicą. Krytykują też funkcjonujący obecnie system ostrzegawczy, który, ich zdaniem, nie działa.

System ostrzegawczy nie zadziałał. Tę burzę śledziliśmy już w momencie, kiedy ona powstawała na granicy polsko-czeskiej. Od tego momentu było widać, że przybiera na sile i już na granicy województwa łódzkiego było pewne, że siła wiatru będzie ekstremalna jak na Polskę

- nie ma wątpliwości Piotr Żurowski z grupy Polskich Łowców Burz.

Jednocześnie dodaje, że ogrom piątkowej nawałnicy oraz trasę, którą przebędzie, można było ocenić już na około dwie godziny przed jej pojawieniem się na danym obszarze. Dzięki temu możliwe było uniknięcie tragedii m.in. w Suszku, gdzie na obozowisku zginęły dwie harcerki z Łodzi. - Były dwie godziny czasu, żeby ktoś podjechał na to obozowisko i ostrzegł harcerzy o tej burzy, tak by mogli się przenieść w inne miejsce - przekonuje Piotr Żurowski.

W ocenie łowców burz sprawny system ostrzegania przed nawałnicami powinien działać w taki sposób, że wydawane byłoby ostrzeżenie dotyczące tylko danego obszaru, a nie całego województwa. - Ponadto ostrzeżenia powinny być wysyłane esemesami do każdej osoby niezależnie od tego, czy jest zarejestrowana w jakimś systemie, czy nie. - W USA obywatele dostają na bieżąco komunikaty, gdzie przemieszcza się burza lub tornado - opisuje Piotr Żurowski.

Podobnie uważa Emilian Bartczak z Szamotulskich Łowców Burz.

- W USA obywatele dostają na bieżąco komunikaty, gdzie przemieszcza się burza lub tornado. Po każdej nawałnicy słychać obietnice dotyczące zmian w systemie ostrzegania, a niewiele z nich wynika - mówi.

Emilian Bartczak nie ma też wątpliwości, że to była największa burza w Wielkopolsce w ostatnich latach. Momentami wiatr wiał z prędkością nawet 150 kilometrów na godzinę. Z kolei ogrom zniszczeń, zwłaszcza w przypadku drzewostanu, powoduje, że nie da się szybko naprawić strat. - Odtworzenie lasów potrwa latami. To będzie ogrom pracy i czasu. W 2002 roku podczas burzy została zniszczona Puszcza Piska i do dzisiaj nie udało się jej odtworzyć - opowiada Emilian Bartczak.

I dodaje: - Przed takim żywiołem nie można się jednak skutecznie obronić. Już kiedy obserwowaliśmy tę burzę na skanerach, to wyglądała bardzo groźnie. I to się niestety potwierdziło.

Wielkopolska nigdy nie była tak zniszczona!
OSP Trzemeszno

W samym środku budynku nie doszło do znacznych zniszczeń, lekko zalane zostały tylko niektóre części w wyniku tego, że z okien głównej nawy i prezbiterium przedostała się woda.

Połamane drzewa na ulicach i chodnikach były normalnym widokiem po piątkowej burzy. Strażacy pracowali godzinami, często także w nocy, żeby uporządkować konary drzew

Największe zniszczenia burza wyrządziła w powiecie gnieźnieńskim. W wielu miejscowościach dachy domów zostały zerwane, a strażacy musieli zabezpieczać poszczególne budynki. Sami mieszkańcy przyznają, że takiej burzy wcześniej nie widzieli

Caritas pomaga poszkodowanym

Zbiórkę na rzecz osób poszkodowanych w piątkowej nawałnicy rozpoczął m.in. Caritas Polska. - Ze smutkiem przyjmujemy informacje przychodzące do nas z diecezji o tragicznej sytuacji po ostatnich wichurach i burzach, które przeszły nad Polską. Apelujemy o włączenie się w zbiórkę na rzecz osób poszkodowanych i niepozostawanie obojętnym na ich los - zaapelował wicedyrektor Caritas Polska ks. Marek Dec. Aby pomóc poszkodowanym, można wysłać SMS z hasłem WICHURA pod numer 72052 (koszt 2,46 zł z VAT) lub dokonać wpłaty na konto Caritas PL 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 - z dopiskiem WICHURA.

Łukasz Cieśliński, Norbert Kowalski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.